Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła śledztwo w sprawie sterylizacji Wioletty Woźnej, kobiety, której odebrano dziecko tuż po porodzie i która została ubezpłodniona w szpitalu w Szamotułach.
Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka prokuratury Magdalena Mazur-Prus, śledczy nie dopatrzyli się znamion czynu zabronionego. Kobieta podpisała przed porodem zgodę na cesarskie cięcie i wszelkie inne zabiegi potrzebne w trakcie skomplikowanego porodu, a zabieg sterylizacji był zasadny.
Sprawa dotyczy matki, która decyzją Sądu Rejonowego w Szamotułach została pozbawiona córki kilka dni po porodzie. Różę przekazano rodzinie zastępczej na podstawie sprawozdań z kuratorskiego nadzoru nad rodziną. We wrześniu dziecko na mocy decyzji szamotulskiego sądu wróciło do rodziców. W trakcie badania szpitalnej dokumentacji okazało się, że w trakcie porodu kobieta została wysterylizowana.
Śledczy badali okoliczności, w jakich dokonano zabiegu ubezpłodnienia Wioletty Woźnej. Kobieta twierdziła, że nie miała pojęcia o tym, że taki zabieg zostanie wykonany. Była przekonana, że nie podpisywała żadnych dokumentów dotyczących sterylizacji. Dyrekcja szpitala przekonywała, że kobieta przed porodem podpisała wszelkie wymagane zgody.
Prokuratura zweryfikowała pełną dokumentację dotyczącą przebiegu ciąży Wioletty Woźnej i dokumentację ze szpitala w Szamotułach, przesłuchała świadków i zasięgnęła opinii biegłego. Jak wynika z dokumentów, ciąża kobiety była skomplikowana, wymagała rozwiązania metodą cesarskiego cięcia o czym lekarze informowali kobietę wielokrotnie. Kobieta podpisała przed porodem zgodę na zabieg cesarskiego cięcia i na wszelkie potrzebne w czasie porodu zabiegi. Według opinii powołanego przez prokuraturę biegłego, ubezpłodnienie było zasadne z medycznego punktu widzenia, a kobiecie w przypadku kolejnej ciąży groziły poważne komplikacje zdrowotne.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.