Śledztwo w sprawie katastrofy polskiego autokaru pod Grenoble w 2007 r. zostało umorzone z powodu śmierci sprawcy - poinformowała w czwartek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz.
W grudniu br. do Prokuratury Okręgowej w Szczecinie trafiła ekspertyza sporządzona przez biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, z której wynikało, że winnym wypadku był kierowca. Według krakowskich ekspertów przyczyną katastrofy, w której zginęło 26 osób, było niewłaściwe wykorzystanie układu hamulcowego przez kierującego. Według ekspertyzy, nadmiernie i zbyt długotrwale używał on hamulca zasadniczego, zamiast zwalniacza hydraulicznego, tzw. retardera. Jak podkreślono w opinii, uniknięcie katastrofy było możliwe, gdyby wybrano inną drogę zjazdu autobusu lub gdyby kierujący zastosował właściwą technikę hamowania.
Kierowca zginął w katastrofie.
Wcześniejsza francuska ekspertyza dotycząca stanu technicznego autobusu wykazała nieprawidłowości w stanie technicznym pojazdu, w tym zbyt duże zróżnicowanie grubości klocków hamulcowych oraz niepełną objętość oleju w obwodzie zwalniacza hydraulicznego - retardera. Zdaniem specjalistów krakowskiego Instytutu nieprawidłowości te nie miały związku z przyczynami katastrofy.
Biegli ustalili także, że prędkość autobusu tuż przed uderzeniem w mur oddzielający drogę od przepaści, w którą stoczył się pojazd, wynosiła 80-88 km/h.
Zdaniem ekspertów, w świetle ustaleń śledztwa kierowca autobusu miał świadomość, że zjazd odcinkiem drogi Laffrey-Vizzile, na którym doszło do katastrofy był zabroniony dla autokarów.
W sprawie wypadku prowadzono dwa odrębne śledztwa - przez prokuratury polską w Szczecinie i francuską.
Do wypadku autokaru doszło 22 lipca 2007 roku we francuskich Alpach, w miejscowości Vizille koło Grenoble. Autokar z polskimi turystami wjechał, mimo braku odpowiedniego zezwolenia, na niebezpieczną górską drogę w rejonie Laffrey, uderzył na zakręcie w barierkę i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dolinę rzeki. Podróżowało nim po europejskich sanktuariach maryjnych 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. Większość pochodziła z woj. zachodniopomorskiego, głównie Stargardu Szczecińskiego, Świnoujścia i Szczecina. Zginęło 26 osób, 24 zostały ranne.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.