„Wszyscy tak samo cierpią, bez względu na wyznawaną wiarę” – to słowa nuncjusza apostolskiego w Syrii, który nie ustaje w wysiłkach na rzecz ulżenia ludności cywilnej doświadczającej skutków wojny.
Swoją najnowszą inicjatywę humanitarną kard. Mario Zenari przedstawił przy okazji wizyty w Rimini na kończącym się Mityngu Przyjaźni Narodów.
Chodzi o otwarcie dla wszystkich – chrześcijan i muzułmanów, osób ubezpieczonych i nie – trzech katolickich szpitali działających w Syrii. Z powodu wojny część oddziałów tych placówek o ponad stuletniej tradycji musiała zostać zamknięta, a tymczasem potrzeby są ogromne, gdyż zniszczenia spowodowały wyłączenie połowy syryjskich szpitali. Watykański dyplomata przyznaje, że utrzymanie szpitali w tak tragicznej sytuacji gospodarczej kraju będzie niemałym wyzwaniem, tym bardziej, iż brakuje również wyszkolonego personelu. Liczy jednak na solidarność Zachodu.
Kard. Zenari podkreśla pewną nadzieję, jaka obecnie zaczyna ogarniać Syryjczyków. Wskazuje na 600 tys. uchodźców, którzy wrócili do kraju, gdy sytuacja się trochę uspokoiła. Jednak papieski dyplomata nie ma złudzeń, że konflikt w Syrii szybko się zakończy. Często powracający uchodźcy dosłownie mijają się w drodze z kolejnymi uciekinierami, np. z ogarniętej walkami Rakki. Otwartą kwestią pozostaje też przyszłość chrześcijan, którzy stanowią obecnie w Syrii zaledwie 3 proc. ludności. „Cenę takich konfliktów zawsze płacą mniejszości, a dzisiaj chrześcijanie w Syrii są niewielką mniejszością” – dodał nuncjusz apostolski w tym kraju.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.