Lawinowo rośnie liczba dzieci wykorzystywanych przez islamskich terrorystów, jako „żywe bomby”. Raport UNICEF-u w tej sprawie przeszedł praktycznie bez echa.
O zamachach dokonywanych przez islamskich terrorystów w Afryce słyszymy bardzo rzadko. Nie od dziś wiadomo, że im dalej od nas coś się dzieje, tym mniej interesuje, bo jednak koszula bliższa ciału. Ile też można mówić o sianiu terroru przez wyznawców islamu. W wielu kręgach to wciąż zdecydowanie niepoprawne politycznie. Tym niemniej to właśnie Czarny Ląd jest jednym z najlepszych przykładów tego, że islamiści wytrwale wprowadzają w życie ideę podbicia świata dla Allacha. I robią to na wzór Mahometa, czyli siłą i przemocą. Tyle że używany przez niego miecz zastąpili bardziej śmiercionośnymi narzędziami. A w stosowaniu kolejnych metod terroru są naprawdę bezwzględni. I nie obawiam się twierdzić, że także Europa może z czasem się o tym jeszcze boleśniej przekonać.
Skąd takie twierdzenie? Otóż przez ostatnie lata, a myślę tu zaledwie o jednej dekadzie, doszło do znacznej radykalizacji metod działania stosowanych przez islamskich fundamentalistów właśnie w Afryce. Mowa tu chociażby o terrorystach z islamskiego ugrupowania Boko Haram. Najpierw samobójczych zamachów dokonywali sami „bojownicy”, ginąc dla Allacha i sięgając w ten sposób po obiecany raj. Potem coraz częściej zmuszali do tego kobiety. Chociażby w Kamerunie, Nigerii, Kenii czy Mali dokonały one setek naprawdę okrutnych rzezi. Przeważnie wokół szkół, kościołów i na targowiskach. Bo kto podejrzewałby Bogu ducha winne matki i żony o chęć dokonania tak okrutnych zbrodni. Gdy służby bezpieczeństwa i je zaczęły bardziej kontrolować islamiści sięgnęli po kolejne „żywe bomby”. Niewinne dzieci. Obwiązują je ładunkami wybuchowymi, zastraszają, a niejednokrotnie odurzają i wysyłają w tłum, a potem zdalnie odpalają ładunek. Dzieci-bomby. Przerażające.
UNICEF bije na alarm. Mało kto jednak chce usłyszeć ten głos zwiedziony ideą islamu, jako religii pokoju. Liczby jednak nie kłamią. Prosty przykład Nigeria. W porównaniu z 2016 r. w ciągu pierwszych siedmiu miesięcy tego roku aż czterokrotnie wzrosła w tym afrykańskim kraju liczba dzieci wykorzystywanych do zamachów. Odpalono 83 dzieci-bomby!!! 55 z nich to były małe dziewczynki. Organizacja dokumentuje nawet przykład rodzeństwa razem obwiązanego ładunkiem i wysadzonego w powietrze w pobliżu jednego z targowisk. To też broń psychologiczna. Sianie terroru i zastraszanie. Jeśli nam nie ulegniesz twoje dzieci mogą być następne w kolejce. Przerażające. W ciągu minionych czterech lat w Nigerii zginęło ponad 4 tys. dzieci. To też wynik działań siejących śmierć islamistów. Co najmniej 1650 maluchów siłą zaciągnęli oni w swe szeregi. UNICEF pisze o psychologicznym znęcaniu się nad małymi żołnierzami, wykorzystywaniu ich jako seksualnych niewolników i zmuszaniu do przejścia na islam. Po prawdzie trzeba jednak przyznać, że zdarza się iż sami rodzice wysyłają dzieci w szeregi terrorystów, gdyż mają tam one przynajmniej wyżywienie i jakieś wynagrodzenie, czego na terenie północnej Nigerii, kontrolowanej właśnie przez bojówki Boko Haram coraz częściej brakuje. Ludzie uciekają przed terrorem. Nie ma kto uprawiać pól. Szerzy się głód. W stanie Borno 450 tys. dzieci głoduje. To też efekt działań islamistów. Podobnie jak tysiące dzieci, które zostały okaleczone w wyniku prowadzonych walk. I 1,5 tys. zniszczonych szkół, bo, jak głoszą islamiści, nauczanie jest grzechem. Wyjątkiem mogą być szkoły koraniczne, gdzie dokonuje się totalnej indoktrynacji.
Wojujący islam przybrał w Afryce naprawdę przerażające oblicze. Bo kimże trzeba być, by w realizacji swych celów sięgać po niewinne dzieci… robiąc z nich bomby. To pierwsze ofiary islamskiego terroru, ale i lustro w którym można zobaczyć jego nieludzkie oblicze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilku jednocześnie przeprowadzonych atakach na północy kraju.
Na obchody 1700. rocznicy Soboru Nicejskiego. Odbędą się one w Izniku niedaleko Stambułu.
Według śledczych pożar był wynikiem podpalenia dokonanego na zlecenie wywiadu Federacji Rosyjskiej.
Ryzyko, że obecne zapasy żywności wyczerpią się do końca maja.
Decyzja jest odpowiedzią na wezwanie wystosowane wcześniej w tym roku przez więzionego lidera PKK.
To efekt dwustronnych rozmowach ministerialnych w weekend w Genewie.