S. Dolores Zok przez osiem dni zapoznawała się z tragiczną sytuacją afrykańskich migrantów w Tangerze i Nadorze.
S. Dolores, przełożona polskiej prowincji Sióstr Misyjnych Służebnic Ducha Świętego (SSpS, zwane też werbistkami), razem z przełożoną prowincji portugalsko-hiszpańskiej tego zgromadzenia s. Marią José da Silva poleciały do Tangeru po tym, jak w Fatimie europejskie przełożone SSpS wysłuchały opowieści tamtejszego arcybiskupa Santiago Agrelo o migrantach, którzy z Afryki próbują dostać się do Europy.
- Zastanawiałam się, czy jechać do Maroka, kraju muzułmańskiego, w habicie. Chociaż przez dziesięć lat żyłam z muzułmanami w Afryce Południowej i nie bałam się ich, byli dla mnie dobrzy, teraz pod wpływem środków masowego przekazu zaczęłam się bać... – opowiada s. Dolores Zok.
Siostra w końcu poleciała ubrana w habit swojego zgromadzenia, a na ulicach marokańskich miast ani razu nie spotkała ją przykrość czy nieprzyjazny gest. – Wręcz przeciwnie. Spotykałam się z wielkim szacunkiem i częstymi pozdrowieniami: „Chwała Bogu”. A ja się ich przedtem bałam! – podkreśla s. Dolores.
Przewodnikiem sióstr Dolores i Marii José po problemach migrantów był abp Agrelo. Biskup Tangeru sam co tydzień jeździ do obozowisk migrantów, by rozdawać im jedzenie, koce etc. W lasach i pustkowiach wokół Tangeru i Nadoru tworzą się obozowiska ludzi, którzy z krajów subsaharyjskiej Afryki przebyli długą, wyczerpującą drogę do bramy do raju, jakim dla nich jest Europa. Obok Tangeru i Nadoru są bowiem eksklawy hiszpańskie: Ceuta i Melilla. Kto się do nich dostanie, jest na terenie UE i może starać się o azyl. Tylko że dostępu do Ceuty i Melilli bronią kilkumetrowe mury i bariery zakończone drutami kolczastymi.
Migranci zwykle próbują przedostać się przez nie w nocy. Policja z kolei stara się ich złapać. Złapanych odwozi na pustynne południe Maroka. Ale oni znowu wracają . – Spotkałam jednego, który już piąty raz próbuje się przedostać przez mur. Wielu ma strasznie pokaleczone przez druty kolczaste dłonie, ręce, inne części ciała. Ich sytuacja jest tragiczna – opowiada s. Dolores.
Siostry postanowiły założyć Nadorze tzw. „Wspólnotę w ruchu”, która – współpracując z Jezuicką Służbą Uchodźcom – będzie zajmowała się matkami z dziećmi i dziećmi osamotnionymi, które koczują wokół tego miasta. Podobna wspólnota Sióstr Misyjnych działa już w Grecji, służąc uchodźcom przybywającym przez Morze Śródziemne głównie z Syrii.
Więcej na ten temat w „Gościu Opolskim” nr 47/ 26 listopada.
Prywatne archiwum s. Dolores Zok
Opatrywanie dłoni migranta po próbie pokonania bariery z drutem kolczastym oddzielającej Tanger od Ceuty
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.