Z dr. Jerzym Kozakiewiczem, historykiem, wykładowcą Studium Europy Wschodniej na Uniwersytecie Warszawskim, ekspertem ds. ukraińskich, pierwszym ambasadorem RP na Ukrainie rozmawia Petar Petrović.
Czy jest Pan zdziwiony rezultatem wyborów?
Nie, zwycięstwo Janukowycza było do przewidzenia. Siły polityczne za nim stojące to przede wszystkim Renat Achmetow i jego klan doniecki, posiadający silny, stabilny elektorat, pełną kontrolę nad Partią Regionów i rynkiem pracy w swoim ekonomicznym imperium. Te wpływy rozszerzają się też poza Donieck, na całą Ukrainę Wschodnią. Ludzie głosowali na Julię Tymoszenko raczej przeciwko Janukowiczowi, niż ze względu na sympatię do pani premier.
Media i liczni eksperci określali te wybory jako kolejne starcie opcji pomarańczowej – prozachodniej z niebieską – prorosyjską.
Mieliśmy do czynienia z pseudo wyborami, nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że żaden z tych kandydatów nie jest autonomiczny. Nie jest nim przecież Tymoszenko, mimo stosowania przez nią retoryki narodowej, państwowotwórczej, gdyż stoi za nią grupa przynajmniej kilku oligarchów, którzy, podobnie jak Achmetow, są w dużej mierze kontrolowani przez Moskwę lub połączeni z nią dostatecznie silnymi więzami, które skutecznie ograniczają ich możliwości polityczne. Głównym rozgrywającym na Ukrainie pozostaje Rosja, a obaj kandydaci byli przez wielu Ukraińców uważani, zupełnie słusznie, za ludzi Kremla. Wybory na Ukrainie są przedłużeniem konfliktów wewnątrz rosyjskich.
To znaczy, że, jeśli chodzi o uzależnienie Ukrainy od Kremla, nic się nie zmieniło?
Cała Ukraina od początku swojego istnienia podlega ścisłej kontroli rosyjskiej, która ma wymiar nie tylko polityczny, ale także ekonomiczny, socjalny, energetyczny i tajnych służb. Trudno więc wymagać, żeby w tak ważnym momencie, jakim są wybory prezydenckie, Rosja zaczęła realizować wobec Ukrainy politykę dessinteresment – jest to zupełnie niemożliwe.
Nie ma żadnej różnicy kto wygrał te wybory?
Siły polityczne, które stoją za Janukowyczem mają więcej do zaoferowania społeczeństwu ukraińskiemu jako strukturze państwowej. Myślę o sposobie przeprowadzenia restrukturyzacji gospodarki regionu donieckiego, o sposobie budowania imperium przez Achmetowa, które polegało na przekształceniu anachronicznego regionu wydobywającego węgiel kamienny i dającego głodowe pensje ludziom, w nowoczesne imperium metalurgiczne. Powstało ono przy wykorzystaniu doświadczenia zachodnich managerów. To nie jest przypadek, że po dziesięciu latach sprawowania władzy przez grupę dniepropietrowską, okazuje się, że jedynym ośrodkiem prawdziwej władzy politycznej jest Donieck. Reszta to są grupy oligarchiczne albo słabe z natury albo upadłe - jak Dniepropietrowsk. Achmetow zbudował Imperium nie tylko ekonomiczne, ale i polityczne. Można powiedzieć, że jest on takim specyficznym typem oligarchy w przestrzeni postsowieckiej, który czerpie z Zachodu - buduje, a nie tylko burzy. Jego celem jest bogactwo i siła polityczna własnego klanu, ale przy okazji rozwija region, w którym działa. Tymoszenko tymczasem jest politykiem do cna wypalonym, której nikt tak naprawdę na Ukrainie nie wierzy, która bez żadnych wahań zmieni swój program i retorykę, jeśli mogłoby to przynieść jej jakiekolwiek korzyści.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.