W języku nie chodzi tylko o komunikację - chodzi o porozumiewanie się, o myślenie, o tworzenie, które określają sposób istnienia człowieka. Jednak nie zawsze trzeba koniecznie mówić i pisać hiperpoprawnie, zależy to od sytuacji - wskazują językoznawcy.
O wadze i roli języków ojczystych, o konieczności dbania o kulturę języka, a także o sposobach jej upowszechniania mówili w niedzielę w Katowicach profesorowie Walery Pisarek i Andrzej Markowski. Okazją było Dyktando Mistrzów - o tytuł Arcymistrza Języka Polskiego - zorganizowane w Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego.
"Czy to jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego, czy języków ojczystych - chciałoby się liczby mnogiej, dlatego że bogactwo, wielość, wielojęzykowość to wartości, które w związku z tym dniem przychodzą nam do serca. Nie wielojęzyczność, bo to możliwość jednego człowieka mówienia w wielu językach" - zastrzegł prof. Pisarek.
Ocenił, że tak jak ludzie powinni być wielojęzyczni, świat powinien być wielojęzykowy, czyli języków powinno być wiele. Choć wciąż bowiem jest ich ok. 6 tys., podobno co dwa tygodnie ginie jeden język.
"Z każdym językiem ginie jakiś świat, sposób myślenia o świecie. () Dzisiaj języki giną zabijane przez sowich użytkowników, którzy ich nie kontynuują - w zupełnie naturalnej aspiracji do bycia obywatelem świata, zapominając o swojej tożsamości" - podkreślił prof. Pisarek, samo pojęcie języka tłumacząc jako "sposób istnienia".
"To nie jest żadne narzędzie - to jest część nas i to taka chyba najbardziej wewnętrzna. Język to sposób naszego istnienia, sposób - dzisiaj się mówi - komunikacji, choć wolałbym myśleć tu raczej o porozumiewaniu się niż komunikacji. Do komunikacji może wystarczy nawet jeden język na całym świecie. I może to nawet być angielski - trudno - czy też to, co z angielskiego zostanie. Ale tu chodzi o porozumiewanie się, o myślenie, o tworzenie. Jesteśmy twórczy wtedy, kiedy jesteśmy językowi" - podkreślił.
Ubolewał, że coraz więcej ludzi redukuje swoje potrzeby do informowania, do komunikowania. I ta redukcja pociąga za sobą standaryzację - skutkującą oddaleniem się od języka. Ludzie, którzy zmieniają miejsca zamieszkania, są mobilni - choć, jak podkreślał, to piękne i pożyteczne cechy - często są coraz bardziej wykorzenieni, tracą tożsamość.
Prof. Bralczyk przytoczył list młodego internauty, olimpijczyka z przedmiotów ścisłych, traktującego język polski jako narzędzie komunikacji - tym praktyczniejsze im prostsze. Internauta ów ocenił, że za pięć pokoleń języki narodowe zostaną zredukowane do obecnej funkcji gwar, czyli do zamawiania piwa, co oznacza, że praca językoznawców idzie na marne. "Ten rodzaj myślenia jest coraz częstszy" - przyznał prof. Bralczyk.
"Języki, które zostawiają coś po sobie, w całości nie umierają. Język polski także nie ubożeje. Język ma furtkę w jedną stronę - do języka wchodzą nowe słowa, do tych, które przestają być używane, można wrócić" - wyjaśnił. "Chciałoby się, nawet jeśli będziemy wielojęzyczni, żeby można było zawsze wrócić do naszego języka, ale najlepiej by było, byśmy mogli w nim żyć" - skonkludował.
Pytany o negatywne tendencje w języku, jak uproszczenia, kalki i błędy, powszechne np. w internecie, prof. Markowski wskazał, że należy zastanowić się, czy w owej polszczyźnie internetowej nie powinny obowiązywać różne zasady oceniania - inne przy wypowiedziach potocznych, koleżeńskich, gdzie ważne jest samo zrozumienie, a inne przy oficjalnych, gdzie potrzebna jest właściwa forma.
"W różnych sytuacjach możemy mówić i pisać różnie - mniej lub bardziej starannie. Nie będziemy walczyć o to, by pisać bez błędów ortograficznych w codziennej komunikacji, choć świadczy to oczywiście o kulturze człowieka. () Ale może nie wszyscy chcą kulturalnie posługiwać się polszczyzną i do miłości do języka - jak do żadnej miłości - zmusić człowieka nie można" - podkreślił językoznawca.
Pytany, w jaki sposób upowszechniać kulturę języka wśród nawet najbardziej opornych gimnazjalistów, odparł że np. poprzez organizowanie konkursów językowych czy ortograficznych w szkołach. "A jak nie chcą urody języka poznawać (), to trzeba przekonać, że posługując się dobrą polszczyzną mogą osiągnąć więcej" - zasugerował.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.