Przewodniczący Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Martin Schulz w opublikowanym w piątek pisemnym oświadczeniu potwierdził doniesienia mediów o tym, że nie obejmie stanowiska szefa MSZ w nowym koalicyjnym rządzie Angeli Merkel.
Przywódca socjaldemokratów wyjaśnił, że jego zdaniem spór w SPD wokół jego osoby może negatywnie wpłynąć na wynik wewnątrzpartyjnego referendum, które ma ostatecznie zatwierdzić lub odrzucić umowę koalicyjną, wynegocjowaną z blokiem partii chadeckich CDU/CSU.
"Z tego powodu niniejszym informuję, że rezygnuję z wejścia do rządu federalnego i jednocześnie mam wielką nadzieję, że tym samym zakończą się wewnątrzpartyjne debaty na tle personalnym" - podkreślił Schulz.
Wcześniej w piątek dziennik "Bild" poinformował, że kierownictwo SPD zażądało od Schulza rezygnacji z objęcia resortu dyplomacji i ogłoszenia tej decyzji tego samego dnia. Powodem tego ultimatum miało być niezadowolenie działaczy partyjnych, szczególnie w najliczniejszym regionalnym oddziale partii w landzie Nadrenia Północna-Westfalia.
Początkowo Schulz kategorycznie wykluczał swój udział w rządzie koalicyjnym Merkel, jednak w środę, po wynegocjowaniu umowy koalicyjnej z chadekami, ogłosił, że chce stanąć na czele ministerstwa spraw zagranicznych. Za tę decyzję został powszechnie skrytykowany. Obecny szef MSZ, jeden z najpopularniejszych polityków i poprzedni lider SPD Sigmar Gabriel ocenił, że decyzja ta świadczy o "braku szacunku" dla jego pracy w tym resorcie, a Schulzowi zarzucił "złamanie danej obietnicy".
Jak pisze dpa, nie wiadomo dokładnie, o jaką obietnicę chodzi. Według przywoływanych przez nią niepotwierdzonych informacji, gdy Gabriel w ubiegłym roku zrezygnował z szefowania partii na rzecz Schulza i w zamian stanął na czele MSZ, Schulz miał mu obiecać pozostanie na tym stanowisku w nowym rządzie.
Ponadto według grupy medialnej RND w kręgach SPD niezadowolenie budził sposób, w jaki Schulz obszedł się z Gabrielem, m.in. pomijając go przy obsadzie resortów.
Jak pisze agencja dpa, obecnie w dpa podnoszą się głosy za pozostaniem Gabriela na stanowisku. "Sigmar Gabriel jest bardzo dobrym ministrem spraw zagranicznych i powinien zachować to stanowisko. Nie byłbym w stanie pojąć żadnego innego wyboru" - napisał na Twitterze przedstawiciel konserwatywnej grupy deputowanych SPD Johannes Kahrs.
"Nowa wielka koalicja demontuje się, jeszcze zanim zaczęła urzędować" - ocenił polityk liberalnej FDP Marco Buschmann. "Byłoby lepiej, gdyby Schulz podjął tę decyzję samodzielnie, a nie dopiero pod naciskami. Jednak SPD ten krok niewiele pomoże" - powiedziała szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Sarah Wagenknecht. Szefowa parlamentarnej frakcji Zielonych Katrin Goering-Eckardt dodała z kolei, że "socjaldemokraci najwyraźniej usiłują tym gestem rozpaczy odzyskać kontrolę i poświęcą w tym celu przyzwoite obchodzenie się ze sobą nawzajem".
W czwartek Schulz ogłosił, że po referendum w sprawie umowie koalicyjnej (co przewiduje się na początek marca) zamierza ustąpić ze stanowiska przewodniczącego partii i przekazać je obecnej szefowej frakcji SPD w Bundestagu Andrei Nahles, a także że nie zamierza obejmować w nowym koalicyjnym rządzie stanowiska wicekanclerza.
Schulz obejmował przywództwo w partii przed rokiem w glorii wybawiciela socjaldemokracji - przypomina agencja dpa. Jego wybór na szefa SPD znacząco podniósł sondażowe notowania partii, mimo to SPD trzykrotnie przegrała później wybory regionalne, a we wrześniowych wyborach do Bundestagu odnotowała najgorszy wynik w swej powojennej historii.
W środę CDU, CSU i SPD zakończyły maraton negocjacyjny w sprawie umowy koalicyjnej. Decyzja o tym, czy koalicyjny rząd z Merkel na czele ostatecznie powstanie, podejmą jednak członkowie SPD w partyjnym referendum.
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.