- To najsmutniejszy dzień w mojej trwającej 30 lat pracy dziennikarskiej (...) Najgorsze jest to, że nie zostaliśmy skazani za to, co napisaliśmy, ale za kontekst i ogólną wymowę – mówi w Rzeczpospolitej Andrzej Grajewski
- To najsmutniejszy dzień w mojej trwającej 30 lat pracy dziennikarskiej. Okazuje się, że treści, które publikuje „Gość Niedzielny”, nie mogą zostać ocenione przez czytelników i nie podlegają dyskusji. Najgorsze jest to, że nie zostaliśmy skazani za to, co napisaliśmy, ale za kontekst i ogólną wymowę – mówi Grajewski.
Jak dodaje, „profesor Andrzej Zoll – mimo że był surowym krytykiem naszej publicystyki – powiedział, iż to, za co zostaliśmy skazani, nie zostało nigdzie napisane. Wyrok jest zideologizowany. To była kpina z rzetelnego procesu”. Grajewski wypomina, że Alicji Tysiąc podpowiadano, podsuwano na kartkach, kiedy powinna mówić: „nie pamiętam”, i do pewnego momentu sąd to wszystko tolerował. - Jeśli sądy będą wydawać takie wyroki, to jesteśmy o krok od wprowadzenia cenzury - czytamy. - Środowiska, które doprowadziły do procesu, mówią wprost, że taki wyrok był im potrzebny do tego, by zaatakować Kościół za tzw. mowę nienawiści – dodaje Grajewski.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.