Wypowiedź szefa MSZ Jacka Czaputowicza dla dziennika "Le Figaro" nie dotyczyła mechanizmu przymusowej relokacji obywateli państw trzecich, wypowiedź dotyczyła osób, dla których Polska była krajem pierwszego wjazdu do UE - oświadczył w środę resort spraw zagranicznych.
Czaputowicz w wywiadzie dla "Le Figaro" przed kilkoma dniami był pytany, czy kryzys migracyjny i podziały, jakie powoduje on w Europie, to groźba rozpadu Unii. Polski minister odpowiedział: "naszym zdaniem problem imigracji należy rozwiązać na miejscu, u źródła, pomagając takim krajom jak Liban w przyjęciu uciekinierów. Popierając turecki mechanizm ograniczenia strumieni migracyjnych. Działając w Libii i chroniąc granic Europy".
Szef MSZ przypomniał, że Polska przyjęła ponad milion Ukraińców, z których wielu przybyło z Donbasu. "Ponadto przyjęliśmy 2700 migrantów przysłanych przez Europę Zachodnią, ale oni nie chcą zostać w Polsce, gdzie stopa życiowa jest zbyt niska" - powiedział.
MSZ w oświadczeniu zamieszczonym na Twitterze podkreśliło, że wypowiedź szefa resortu dla "Le Figaro" nie dotyczyła mechanizmu przymusowej relokacji obywateli państw trzecich, a Polska konsekwentnie sprzeciwia się temu rozwiązaniu.
"Wypowiedź szefa MSZ dotyczy osób, dla których Polska była krajem pierwszego wjazdu do UE i które złożyły wniosek o udzielenie ochrony międzynarodowej w innym państwie unijnym" - podał resort.
MSZ wyjaśniło, że takie osoby są zawracane do państwa pierwszego wjazdu, w tym przypadku do Polski w celu rozpatrzenia wniosku azylowego. "Jest to związane z położeniem geograficznym naszego kraju (graniczne państwo strefy Schnegen) i traktowaniem przez obywateli państw trzecich terytorium RP jako strefy tranzytowej do innych państw UE" - podało MSZ.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.