Dwa postępowania - pod kątem czynnej napaści na funkcjonariusza i ew. przekroczenia uprawnień związanych z użyciem broni - prowadzi katowicka prokuratura po środowym najściu 49-letniego mężczyzny na częstochowską komendę policji.
Według relacji policji, 49-letni rzemieślnik z Częstochowy w środę przed południem wtargnął z siekierą i młotkiem do tamtejszej komendy, atakując recepcjonistę i policjanta. Został zatrzymany kilka minut później, gdy po kilkakrotnych wezwaniach do odrzucenia niebezpiecznych narzędzi, został postrzelony.
Sprawa będzie wyjaśniana przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach. Trafiła tam zgodnie z obowiązującą w takich przypadkach procedurą, dla zachowania bezstronności śledztwa. W czwartek przed południem katowiccy prokuratorzy pojechali do Częstochowy, by - po uzyskaniu zgody lekarzy - przesłuchać rannego Andrzeja W.
Jak poinformowała PAP rzeczniczka katowickiej prokuratury, prok. Marta Zawady-Dybek, pierwsze z wszczętych tam postępowań dotyczy czynnej napaści na policjanta z użyciem niebezpiecznego narzędzia, drugie - ewentualnego przekroczenia uprawnień w związku z użyciem broni i spowodowania obrażeń u 49-latka.
Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że użycie broni przez policjantów było prawdopodobnie uzasadnione, ponieważ istniało realne, bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Dotyczyło ono nie tylko funkcjonariuszy, ale też innych osób przebywających w częstochowskiej komendzie.
Zawada-Dybek zaznaczyła, że jakiekolwiek dalsze decyzje wobec Andrzeja W. będą uzależnione od wyników jego przesłuchania. Katowiccy prokuratorzy najpierw muszą uzyskać na to zgodę lekarzy. Ci jeszcze w środę informowali, że życiu rannego nie zagraża niebezpieczeństwo.
Prokuratorzy będą chcieli m.in. poznać motywy działania 49-latka. Dotąd od znajomych Andrzeja W. dowiedzieli się m.in., że od pewnego czasu zdradzał objawy zaburzeń emocjonalnych i psychicznych.
Jak relacjonowali środowe zdarzenie policjanci, mężczyzna po wejściu do budynku właściwie bez słowa skierował swą furię na cywilnego pracownika recepcji (nic mu się nie stało), niszcząc przy tym m.in. zewnętrzne i wewnętrzne drzwi komendy.
Później - starając się wejść do kolejnych pomieszczeń - napastnik ruszył na interweniującego policjanta. Ten - gdy wezwania do odrzucenia młotka i siekiery nie przyniosły skutku - oddał strzał ostrzegawczy w ścianę, a potem postrzelił napastnika w udo.
Po postrzeleniu mężczyzna uciekł w stronę przystanku, na którym stali ludzie. Około stu metrów od budynku komendy, w okolicy stacji paliw, policjanci po raz kolejny starali się go rozbroić. 49-latek zatrzymał się i zaatakował funkcjonariuszy. Kiedy ostrzeżenia i strzały ostrzegawcze nie przyniosły skutku, policjanci skierowali broń na niego.
Mężczyzna z pięcioma ranami postrzałowymi, m.in. nogi i barku, trafił do szpitala. Krótko po zdarzeniu niezbędne czynności śledcze wykonali prokuratorzy z Częstochowy - zabezpieczyli broń, z której oddano strzały i dokumentację związaną z jej użyciem i wstępnie przesłuchali świadków. Potem sprawę przekazano do Katowic.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.