Atletico Madryt zwyciężyło w Lidze Europy, pokonując dziś w finale w Lyonie Olympique Marsylia 3:0.
Początek meczu - zdecydowanie dla Olympique. Zaczęli niekonwencjonalnie: po pierwszym gwizdku - zamiast, jak to zwykle bywa, zagrać bezpiecznie do tyłu i konstruować mozolnie akcję - marsylczycy zupełnie celowo wybili piłkę na... aut, ale możliwie najdalej w głębi połowy Atletico. Potem dosłownie "wsiedli" na piłkarzy z Madrytu i próbowali odebrać im piłkę agresywnym pressingiem. Nie przyniosło to szczególnej korzyści, ale pokazało, że Marsylia chce grać odważnie i pomysłowo. Taki radosny futbol już w 4 min. zaowocował koncertową akcją w środku pola. Pomocnicy Olympique znakomicie rozprowadzili Germaina, ten jednak w świetnej sytuacji fatalnie spudłował. Niewiele brakło, a gola zdobyłby Rami po silnym strzale z dystansu.
Faworyzowane Atletico - jak bokser wagi ciężkiej opędzający się od mniejszego, ale szybszego i bardziej technicznego rywala - odpowiedziało dopiero w 21 min. Ale za to jak! Najpierw bramkarz Marsylii Mandanda zbyt silnie podał piłkę swemu obrońcy. Ten nie zdołał jej przyjąć. Futbolówka odbiła mu się zbyt daleko i trafiła do Gabiego. Kapitan Atletico od razu podał do Griezmanna, a ten w sytuacji sam na sam bez większego trudu pokonał golkipera.
Olympique lekko przygasł. Tym bardziej, że po 30 minutach gry stracił jednego ze swych liderów - Dmitriego Payeta, któremu najprawdopodobniej odnosiła się kontuzja, z którą się ostatnio zmagał. Stracił on szansę na odegranie większej roli w finale Ligi Europy, a i finały Mistrzostw Świata stoją dla niego pod dużym znakiem zapytania.
Początek drugiej połowy to dominacja piłkarzy ze stolicy Hiszpanii. Jej ukoronowaniem był drugi gol Griezmanna w 49 min. Lekkim podcięciem piłki skutecznie wykończył on składną akcję swego zespołu. W ten sposób stał się bohaterem meczu na stadionie Olympique'u Lyon - klubu, któremu kibicował jako chłopiec, pochodzący z oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów Macon.
Marsylczycy ruszyli mocniej dopiero w końcówce. Najpierw mogli w 81 min. zdobyć kontaktowego gola, ale wprowadzony za Germaina Mitroglou strzelił w słupek. Potem w 87 min. wdarli się w pole karne przeciwników, ale zagrali zbyt nerwowo, by zagrozić bramce Jana Oblaka.
Zimną krew zachowali za to piłkarze z Madrytu. W 89 min. niepilnowany Gabi dobił Olympique, strzelając gola na 3:0.
Ostatnim godnym odnotowania wydarzeniem meczu było wejście na boisko Fernanda Torresa. U schyłku swej kariery mógł on cieszyć się z trofeum wywalczonego z klubem, w którym się wychował.
Charyzmatyczny trener Atletico Diego Simeone oglądał triumf swych piłkarzy z trybun. To część kary za głośną krytykę sędziego w meczu z Arsenalem w Londynie.
Usługa "Podpisz dokument" przeprowadza użytkownika przez cały proces krok po kroku.
25 lutego od 2011 roku obchodzony jest jako Dzień Sowieckiej Okupacji Gruzji.
Większość członków nielegalnych stowarzyszeń stanowią jednak osoby urodzone po wojnie.