Straciło w nim życie kilkadziesiąt tysięcy osób, 2,5 mln musiało opuścić swe domy, 7 mln jest uzależnionych od pomocy humanitarnej. W tej sprawie do Watykanu przybył koordynator regionalny ONZ ds. uchodźców.
Arnauld Akodjenou spotkał się z przedstawicielami Stolicy Apostolskiej. Podziękował im za podtrzymywanie międzynarodowego zainteresowania tą sprawą i apele o solidarność. W wywiadzie dla Radia Watykańskiego oenzetowski urzędnik przypomniał, że Sudan Południowy jest najmłodszym krajem na świecie, a przez niespełna 7 lat swojego istnienia zaznał jedynie 2 lata pokoju. Jeżeli mu nie pomożemy, grozi nam najgorsza katastrofa humanitarna w Afryce – mówi Akodjenou.
"Na chwilę obecną, nikt nie może dokładnie przewidzieć, kiedy to wykrwawianie populacji się skończy. Nikt tego nie wie. Ponad milion uchodźców żyje w północnej części Ugandy. Ponad 800 tys. w Sudanie, 400 tys. w Etiopii, 120 tys. w Kenii, 100 tys. w Demokratycznej Republice Konga i prawie 3 tys. w RPA – mówi koordynator regionalny ONZ ds. uchodźców. – Jest problem z żywnością, schronieniem, wodą i infrastrukturą sanitarną. Są problemy ze służba zdrowia i edukacją. Ponad 85 proc. uchodźców to kobiety i dzieci. To oznacza, że w tym momencie są tam dzieci, które od ponad 3 lat nie chodzą do szkoły. Jak w takiej sytuacji mówić o przyszłości najmłodszego kraju na świecie? Coś trzeba z tym zrobić. Jeśli nic się w tym względzie nie zmieni, czeka nas najtragiczniejszy kryzys humanitarny w Afryce".
Akodjenou wyraził przekonanie, że rozwiązanie problemu musi być natury politycznej. Trzeba zbudować konsensus między politykami, aby dzielili odpowiedzialność i władzę, aby stworzyli przestrzeń bezpieczeństwa i choćby minimum rządów prawa w tym państwie. Jak na razie wszystkich tych elementów brakuje – powiedział Akodjenou.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.