Po zapowiedzi podwyżek cen benzyny na Haiti wybuchły zamieszki.
„Ludzie żyją w ogromnej biedzie, są wykończeni obecną sytuacją i nie mają już sił” – biskupi Haiti piszą o tym w specjalnym przesłaniu w związku z falą zamieszek, które sparaliżowały ten kraj. Wybuchły one po rządowej zapowiedzi znacznego podniesienia cen paliw.
„Dzisiejsza rzeczywistość jest konsekwencją braku odpowiedzialności ze strony wielu polityków. Trzeba to jasno powiedzieć, że ludzie cierpią od dziesięcioleci” – piszą haitańscy biskupi. Wskazują zarazem, że władze kraju muszą w końcu zechcieć wsłuchać się w głos obywateli zaniepokojonych o swoją przyszłość. Biskupi podkreślają jednocześnie, że obecna fala przemocy, która pociągnęła ze sobą rannych i zabitych nie stanowi żadnego wyjścia z trudnej sytuacji. Wzywają też przedstawicieli międzynarodowych organizacji, które stacjonują na Haiti, by zatroszczyły się o dobro cierpiącej ludności, a nie tylko nielicznych. „Nasz kraj potrzebuje prawdziwego rozwoju. Nie służą temu przemoc i podziały. Konieczne jest pojednanie, sprawiedliwość i braterstwo” – podkreślają haitańscy biskupi.
Informacja o podwyżkach cen paliw sprawiła, że tysiące mieszkańców Port-au-Prince i innych miast wyszło na ulice. Demonstranci palili opony, wznosili barykady i obrzucali kamieniami hotele. Doszło do rabowania sklepów. Gdy rząd wycofał się z zapowiedzianych podwyżek sytuacja trochę się uspokoiła. Na ulicach i drogach nadal jednak można spotkać uzbrojone grupy mężczyzn. Haitańska opozycja wzywa do strajku generalnego i zapowiada kolejne manifestacje.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.