22 kwietnia Sąd Okręgowy w Katowicach ogłosi wyrok w procesie cywilnym, który katowicki adwokat Mariusz Fras wytoczył spółkom zarządzającym płatnym odcinkiem autostrady A4 Kraków - Katowice.
Mecenas, który kwestionując jakość drogi, odmówił uiszczenia części opłat za przejazd, uważa, że został wówczas bezprawnie pozbawiony wolności. Pozwane spółki - Stalexport Autostrada Małopolska (SAM) i Stalexport Transroute Autostrada (STA) - nie zgadzają się z zarzutem i sprowadzają istotę sprawy do awantury, urządzonej przez powoda w punkcie poboru opłat.
W piątek sąd przesłuchiwał Frasa i dwóch świadków, wysłuchał też końcowych wystąpień stron procesu.
Fras podtrzymał twierdzenia zawarte w pozwie. Jak mówił, już jadąc autostradą postanowił, że pod żadnym pozorem nie uiści drugiej części opłaty i będzie domagał się skierowania sprawy na drogę postępowania cywilnego. Droga była zakorkowana, niebezpieczna, a przewężenia nieoświetlone lub tylko częściowo oświetlone - wyliczał. "Od początku wiedziałem, że nie popełniam żadnego czynu karalnego" - podkreślił powód.
Jego zdaniem, zarówno kasjerka przy bramce, jak i kierownik punktu poboru opłat robili wszystko, by jednak zapłacił - celowo przeciągali wszystkie czynności i co chwila powtarzali, że jeśli nie zapłaci, to z autostrady nie wyjedzie. "Zjadł pan zupkę to niech pan za nią zapłaci" - miał powiedzieć kierownik.
Reprezentujący pozwane spółki mec. Jacek Czarnohorski pytał powoda dlaczego nie zjechał z autostrady, mimo że kilka razy miał taką możliwość. Fras odpowiedział, że nie zna Małopolski i bał się, że się zgubi, a dojazd autostradą do znajomych w centrum Krakowa jest mu dobrze znany.
Czarnohorski pytał też, po co - zdaniem powoda - są szlabany na płatnych odcinkach autostrady i czy przejazd - podobnie jak zjedzenie posiłku w lokalu gastronomicznym - "na dowód" jest czymś dobrym. Fras odparł, że tego nie ocenia. "Wiem jedno - że bramki nie służą do tego, aby w celu wymuszenia opłaty za nienależycie spełnioną usługę manifestować swoją siłę i wyższość" - odpowiedział powód.
Wezwany na świadka policjant z komisariatu przy punkcie poboru opłat w Balicach potwierdził, że na 7 września 2007 r. na posterunek przyszedł Fras, który oświadczył, że nie zamierza zapłacić za przejazd i chce by spór rozstrzygnął sąd cywilny, tymczasem służby autostradowe przetrzymują go przy szlabanie.
Policjant wyraził opinię, że w sytuacji gdy kierowca po odmowie uiszczenia opłaty wylegitymował się i oświadczył, że spór powinien rozstrzygnąć sąd cywilny, powinien zostać wypuszczony. Potwierdził też, że nikt ze spółki autostradowej nie zgłaszał próby wyłudzenia przejazdu.
W maju ub. roku krakowski sąd II instancji uniewinnił Frasa, który po przejechaniu w 2007 r. remontowaną autostradą A4 odmówił uiszczenia drugiej części opłaty, gdyż uznał, że warunki przejazdu nie spełniły jego oczekiwań. Sąd orzekł, że kierowca nie dopuścił się wyłudzenia przejazdu, ponieważ w momencie wjazdu na autostradę nie miał takiego zamiaru. Sąd wskazał także, że należy respektować prawo konsumenta do kwestionowania jakości usługi.
Było to pierwsze takie rozstrzygnięcie w sprawie warunków przejazdu autostradą A4. W ostatnich latach trwały tam uciążliwe dla kierowców remonty nawierzchni i mostów, skutkujące zwężeniami i wydłużeniem czasu przejazdu. Mimo to opłaty za przejazd nie zostały zmniejszone. Po korzystnym dla siebie wyroku sądu w Krakowie, Fras złożył w sądzie w Katowicach pozew o naruszenie dóbr osobistych.
Powołując się na wcześniejsze wypowiedzi przedstawicieli SAM, Fras uznał, że podobne zachowanie, czyli przetrzymywanie wnoszących uwagi do jakości drogi kierowców, było utrwaloną praktyką. Adwokat nazwał ją patologiczną. Jego zdaniem, nie ma znaczenia to, że spór zaczął się od kwestionowania zapłaty niewielkiej kwoty - 6,50 zł.
Strona pozwana nie zgadza się z zarzutem, że powód był przetrzymywany na autostradzie. Uważa, że Fras przejechał płatnym odcinkiem autostrady i nie chciał uiścić opłaty. Mógł na nią nie wjeżdżać, mógł z niej kilkukrotnie zjechać. Później zachowywał się w sposób awanturniczy, wręcz niegrzeczny wobec pracowników.
W pozwie Fras domagał się przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na cel społeczny. Chce też, by zarządca autostrady na łamach "Gazety Wyborczej" przeprosił go za "bezpodstawne i bezprawne" pozbawienie - ewentualnie ograniczenie - wolności w punkcie poboru opłat w Balicach. Poza spółką SAM pozwana jest też firma STA, która zajmuje się zarządzaniem i eksploatacją drogi na mocy łączącej obie firmy umowy.
Prowadzone wcześniej w Krakowie postępowanie karne w sprawie pozbawienia Frasa wolności i zmuszania go do określonego zachowania zostało umorzone. Prokuratura uznała, że nie doszło do przestępstwa, bo kierowca od czasu zablokowania mu przejazdu miał możliwość podejmowania wszystkich normalnych czynności życiowych. Nikt też nie zamknął go w samochodzie, mógł swobodnie poruszać się po terenie autostrady. Decyzja o umorzeniu tego postępowania jest prawomocna.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.