Pan ludzi i wulkanów

Ostatnie wydarzenia dobitnie pokazują, kto tak naprawdę na tym świecie jest Szefem. Chyba nadszedł czas, by to sobie jasno uświadomić.

Kolega rozglądał się, ale wokół był tylko lód. Chcąc nie chcąc zadowolił się niezbyt głęboko wkręconą lodową śrubą. Musiało wystarczyć. I powinno. Przecież w tak łatwym terenie nic złego nie mogło się wydarzyć. My staliśmy kilkadziesiąt metrów niżej. Parę chwil później patrzyliśmy bezradnie, jak jego partner zsuwa się po lodowym stoku wprost w kierunku dwudziestoparometrowego skalnego uskoku, którym w tym miejscu zaczynała się ściana. Nic nie mogliśmy zrobić. Gdyby to stanowisko asekuracyjne nie wytrzymało, za chwilę obaj polecieliby w dół. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze.  

Obaj bohaterowie tamtej przygody żyją do dziś. Może nawet o wszystkim zdążyli już zapomnieć. Ja jednak, mając w oczach tamtą chwilę, wiem, że granica między życiem a śmiercią to czasem kwestia niewiadomej wytrzymałości kilku centymetrów lodu.

Każdego dnia wystarczy chwila nieuwagi, drobny błąd i dzieje się coś, czego już odwrócić nie można. Nie mam w tej chwili na myśli katastrofy prezydenckiego samolotu. Jej przyczyny dopiero poznamy. Ale żeby zobaczyć, jak kruche jest nasze życie, wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się na naszych drogach. Choć wydaje nam się, że nic złego spotkać nas nie może, bo przecież jesteśmy wszyscy świetnymi kierowcami, siedzimy wygodnie w fotelu, słuchamy świetnej muzyki, jest nas w samochodzie zbyt dużo, by wszyscy tak na raz zginęli, to przecież nie jesteśmy niezniszczalni. Prawa fizyki dotyczą także nas. A Bóg nie zawsze chroni nas przed skutkami naszych błędnych decyzji czy lekkomyślności.

Wielkim błędem byłoby mniemanie, że niektóre samoloty, ze względu na godność podróżujących nimi osób, zawsze szczęśliwie wylądują na ziemi. Mali i wielcy, jesteśmy tylko ludźmi. I ostatnie wydarzenia brutalnie nam o tym przypomniały. A obrazu dopełnił drobny incydent: wybuch wulkanu na Islandii.

Swoje przybycie do Krakowa na pogrzeb prezydenckiej pary zapowiadało wiele ważnych osobistości. Spora ich część nie przyleci. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale przywódcy wielkich mocarstw, którzy – jak się wydawało – dzierżą ster nad światem,  musieli zmienić swoje plany z powodu pyłu w powietrzu. Czy to nie jakaś ironia losu?

Nie chcę przez to powiedzieć, jakoby Bóg miał coś przeciwko naszemu zmarłemu prezydentowi i jego małżonce. Tylko wydaje mi się, że ostatnie wydarzenia dobitnie pokazują, kto tak naprawdę na tym świecie jest Szefem. Chyba nadszedł czas, by to sobie jasno uświadomić. Trochę pokory wobec Stwórcy wszystkim nam się przyda.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
6°C Piątek
noc
3°C Piątek
rano
10°C Piątek
dzień
10°C Piątek
wieczór
wiecej »