Mieszkańcy najludniejszego kraju związkowego Niemiec, Nadrenii Północnej-Westfalii, wybiorą w niedzielę nowy parlament krajowy. Sondaże wskazują, że tamtejszy rząd chadeków i liberałów może stracić władzę, co oznacza problemy dla federalnego rządu Angeli Merkel.
Przez minione pięć lat 18-milionowym landem rządził polityk CDU Juergen Ruettgers w sojuszu z liberalną Partią Wolnych Demokratów (FDP). Z czwartkowego sondażu ośrodka Forsa wynika, że w niedzielę konstelacja ta uzyska jedynie 43 proc. poparcia.
Rywalką Ruettgersa w walce o fotel premiera landu jest regionalna szefowa Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Hannelore Kraft. SPD, która straciła Nadrenię pięć lat temu, chce utworzyć koalicję z Zielonymi. Sondaż daje tej koalicji 47 proc.
Taki wynik również może nie wystarczyć do uzyskania bezwzględnej większości w landtagu, jeśli próg wyborczy po raz pierwszy przekroczy izolowana przez pozostałe partie postkomunistyczna Lewica; różne badania opinii dają temu ugrupowaniu 5-7 proc.
Zdaniem komentatorów prawdopodobnym wariantem może okazać się wielka koalicja CDU i SPD, zapewne z Ruettgersem na stanowisku premiera. Według sondażu ośrodka Forsa obie te partie mogą zdobyć w niedzielę po 37 proc. Niewykluczony - choć mniej prawdopodobny - jest też sojusz chadeków z Zielonymi.
"Znaczenie niedzielnych wyborów dla polityki na szczeblu federacji jest ogromne - podkreślił na spotkaniu z zagraniczną prasa w Berlinie politolog z Uniwersytetu w Bonn Gerd Langguth. - Od miesięcy polityka ogólnokrajowa jest niczym sparaliżowana, bo wszystkie decyzje podejmowane są z perspektywy tych wyborów - albo przekładane na czas po wyborach".
Tak było m.in. w przypadku budzącego wiele kontrowersji pakietu pomocy dla pogrążonej w kryzysie zadłużenia Grecji. Większość Niemców przeciwna jest wspieraniu Greków, dlatego - zdaniem komentatorów - Angela Merkel tygodniami blokowała decyzję o uruchomieniu europejskiego pakietu pomocy finansowej dla Aten, obawiając się, że konieczność wyłożenia przez Berlin miliardów euro zaszkodzi szansom chadeków w wyborach 9 maja.
Głosowanie w Nadrenii-Północnej Westfalii od lat uznawane jest przez analityków za "sejsmograf polityki RFN". Układy sił, które dochodziły do władzy w tym regionie, często powtarzały się na szczeblu federalnym.
Tym razem będzie nie tylko pierwszym testem nastrojów po utworzeniu w październiku zeszłego roku nowego rządu Niemiec przez chadecki blok CDU/CSU i liberalną FDP, ale jego wynik wpłynie na układ sił w drugiej izbie niemieckiego parlamentu (Bundesrat), w której zasiadają premierzy krajów związkowych.
Obecnie koalicja dysponuje w tej izbie 37 głosami na 69. Bez sześciu głosów przypadających na Nadrenię Północną-Westfalię straciłaby bezwzględną większość, a partie opozycyjne miałyby możliwość blokowania ustaw, do których przyjęcia konieczna jest zgoda Bundesratu. W przypadkach takiej blokady rząd zmuszony będzie do negocjacji z opozycją w parlamentarnej komisji mediacyjnej.
"Jeśli CDU przegra w niedzielę, nasili się również krytyka wobec Angeli Merkel wewnątrz jej własnej partii" - prognozuje Langguth. Porażka będzie też katastrofą dla koalicjanta Merkel, szefa FDP Guido Westerwellego, którego partia od miesięcy traci w sondażach poparcia.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.