Byłe więźniarki obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck po raz 65. wzięły udział w pielgrzymce na Jasną Górę. Jak co roku wypełniły w ten sposób złożone w niewoli przyrzeczenie, że jeśli przeżyją, będą pielgrzymować do Częstochowy i dziękować za ocalenie.
65 lata temu do jasnogórskiego sanktuarium przybyło ponad 2 tys. byłych więźniarek. W ub. roku było ich tylko osiem, w czwartek - pięć. "Niestety, zostało nas tylko pięć, które są zdolne jeszcze do podjęcia trudu podróży" - wyjaśniła cytowana przez biuro prasowe Jasnej Góry Joanna Kiąca-Fryczkowska z Leszna.
"Kiedyś dołączały do nas również grupy męskie z Oświęcimia, Buchenwaldu czy Dachau, niestety dzisiaj nie widzimy nikogo z tych grup. My jesteśmy najmłodsze, które byłyśmy w obozie, no więc siłą rzeczy jeszcze egzystujemy" - mówiła Kiąca-Fryczkowska, opowiadając też o swoim udziale w Powstaniu Warszawskim i o tym, jak jako siedemnastolatka została złapana i zakwalifikowana do obozu.
W mszy w Kaplicy Matki Bożej odprawionej w intencji pątniczek oraz wszystkich zmarłych w obozach uczestniczyły też dzieci pierwszokomunijne. Byłe więźniarki dla upamiętnienia czasu przeżytego w obozie założyły chusty w biało-niebieskie pasy. Homilię wygłosił kapelan więźniarek z Ravensbrueck ks. Stanisław Michałowski.
Jak mówił, byłe więźniarki zostały wywiezione do obozów za to, że "tak bardzo kochały Polskę, że ukochały i pomagały innym, zwłaszcza młodym, w czasie wojny". Ks. Michałowski prosił dzieci, by brały wzór z ich postawy i - tak jak one - dziękowały Maryi za swe życie i wszystkie otrzymane w nim dary.
Obóz w Ravensbrueck powstał w 1938 r. jako jedyny duży obóz koncentracyjny na terenie Niemiec przeznaczony dla kobiet. Do Ravensbrueck wywieziono około 40 tys. więźniarek, przede wszystkim pochodzących z rodzin inteligenckich: harcerek, uczennic gimnazjów i studentek. Przeżyła jedna piąta z nich.
Jak podkreśliła Kiąca-Fryczkowska, dla niej najgorsze w obozie nie były głód, choroby, robactwo czy przemoc nadzorców. Najdotkliwsze okazało się zabranie człowieczeństwa poprzez nadanie numeru obozowego. "Myśmy nie byli ludźmi, nikt się nie pytał o nasze nazwiska, kiedy nas prowadzono do gazu, byliśmy nie-ludźmi, byliśmy nikim, byliśmy numerami" - zaznaczyła była więźniarka.
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.