Tamtejsi katolicy starają się wykorzystać tę tradycję, aby przybliżyć ludzi do Kościoła oraz do siebie nawzajem.
Typowo polski zwyczaj łamania się opłatkiem w Wigilię jest znany także na Łotwie. Tamtejsi katolicy starają się wykorzystać tę tradycję, aby przybliżyć ludzi do Kościoła oraz do siebie nawzajem.
Ten pomysł narodził się w katolickiej parafii w Siguldzie, niedużym malowniczym miasteczku położonym 60 km od Rygi. Jak wyjaśnia proboszcz, ks. Rihards Rasnacis, chodzi przede wszystkim o to, by odkryć na nowo sens łamania się w Boże Narodzenie takim samym chlebem, jaki służy przy sprawowaniu Eucharystii. Oznacza to, że Bóg przyszedł do nas w ludzkim ciele i dał nam siebie w Chlebie, aby powiedzieć, że „każdy z nas jest dla Niego ważny”. Wykonując gest łamania się opłatkiem mówimy to samo naszym bliźnim. I parafianie z Siguldy starają się właśnie to czynić wychodząc do swoich sąsiadów i znajomych, często potrzebujących ludzkiego wsparcia.
Inicjatywa stała się z jednej strony sposobem na przełamanie anonimowości wiernych, na ich zaktywizowanie. Początkowo nieufni Łotysze przyjmowali opłatek z życzeniami ledwie przy furtce swojego podwórka. Dziś niejednokrotnie zapraszają sąsiadów do siebie na herbatę i pogawędkę. Z drugiej strony okazanie życzliwego zainteresowania komuś z sąsiedztwa pozwala także poznać ludzkie problemy i skuteczniej przychodzić z pomocą potrzebującym. Opłatkowa akcja zaczyna znajdować naśladowców także w innych parafiach Łotwy.
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.