Były marszałek województwa podkarpackiego Mirosław Karapyta został skazany w piątek przez Sąd Rejonowy w Przemyślu na 4 lata więzienia. Karapyta był oskarżony m.in. o gwałt i korupcję. Wyrok nie jest prawomocny.
Karapyta po wyjściu z sali rozpraw powiedział dziennikarzom, że będzie składał apelację od wyroku. "Jestem niewinny i tak się czuję" - dodał.
Były marszałek województwa zaznaczył, że od początku tej sprawy żył "w poczuciu niewinności". "Tak jest też do tej pory" - powiedział.
Zdaniem Karapyty, biorąc pod uwagę obszerność materiałów, które zostały zgromadzone w jego sprawie, to - według niego - Sąd Rejonowy w Przemyślu wykazał się dużą sprawnością.
Karapyta podkreślił, że wyrok dla niego jest niesatysfakcjonujący i niezadowalający.
"Z postępowania dla mnie wynika dużo wniosków. Moją sprawę nazwałbym - w odniesieniu do takiej głośniej książki +Polowanie na generała+, ja bym sparafrazował tytuł tej książki na +Polowanie na marszałka+. Polowanie, które trwało nie od czasu, kiedy zostałem zatrzymany () tylko dużo, dużo wcześniej. To miało odzwierciedlenie w tych materiałach" - uważa Karapyta.
Zapowiedział, że na pewno złożone zostanie odwołanie od wyroku. Były marszałek powiedział, że niektórych zarzutów został uniewinniony. "Biorąc to pod uwagę () widmo 12 lat zostało zmniejszone" - podkreślił Karapyta.
12 lata to była maksymalna kara, jaka groziła Karapycie.
Proces byłego marszałka rozpoczął się w kwietniu 2018 r. i toczył się przy drzwiach zamkniętych z uwagi na ważny interes prywatny pokrzywdzonych kobiet i oskarżonego, który zgodził się na podawanie danych personalnych i pokazywanie wizerunku.
Również ustne uzasadnienie wyroku odbyło się przy drzwiach zamkniętych.
Lubelska prokuratura oskarżyła byłego marszałka województwa podkarpackiego o korupcję, płatną protekcję i zgwałcenie. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów. Najobszerniejsza część zarzutów wobec Karapyty dotyczy przestępstw urzędniczych, to znaczy płatnej protekcji i korupcji. Z części zarzutów w piątek Karapyta został uniewinniony.
Wraz z byłym marszałkiem województwa przed przemyskim sądem stanęło jeszcze dwóch innych oskarżonych: Henryk S. - były burmistrz Ustrzyk Dolnych, i Robert M. - były zastępca komendanta powiatowego policji w Jarosławiu.
W piątek Henryk S. został skazany m.in. za wręczanie łapówek Karapycie na 1 rok i 6 miesięcy w zawieszeniu na 5 lat i grzywnę 10 tys. zł. Natomiast Robert M. został skazany za ujawnienie Karapycie tajemnicy śledztwa na grzywnę w kwocie 3 tys. zł.
Proces trzech oskarżonych mężczyzn rozpoczął się po trzech latach od skierowania aktu oskarżenia, który wiosną 2015 r. trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Razem z nim oskarżonych zostało jeszcze osiem innych osób - sprawy sześciu zostały wyłączone do odrębnych postępowań, z których jedna poddała się dobrowolnie karze i została już prawomocnie skazana.
Rzeszowski sąd uznał, że właściwszym będzie przemyski sąd okręgowy, gdyż do najpoważniejszych przestępstw objętych aktem oskarżenia doszło w byłym woj. przemyskim i przekazał sprawę do Przemyśla.
W kwietniu 2016 roku proces Karapyty miał zatem ruszyć przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, jednak wówczas się nie rozpoczął - sąd na niejawnym posiedzeniu przychylił się częściowo do wniosku obrońcy jednego z oskarżonych o wyłączenie siedmiorga oskarżonych, w tym Karapyty, do odrębnego postępowania i rozpoznania przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie. Chodziło o zmniejszenie liczby osób oskarżonych w jednej sprawie, czyli o ekonomikę i szybkość procesu.
Od tego czasu sprawa byłego marszałka zaczęła krążyć między sądami, które kolejno wyłączały się z orzekania w tej sprawie. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Tu z kolei rozpoczęcie procesu opóźniała niezdolność do stawienia się przed sądem Karapyty, który przeszedł operację. Stosowne zaświadczenia, w tym od biegłych sądowych i ze szpitala, były przedstawiane sądowi.
W rezultacie proces ruszył 16 kwietnia 2018 r.
W okresie, jaki obejmował akt oskarżenia, Karapyta pełnił funkcje wojewody podkarpackiego, a później marszałka woj. podkarpackiego. Na te stanowiska desygnowany był przez Polskie Stronnictwo Ludowe, którego był wówczas członkiem. Z ugrupowania wystąpił po postawieniu mu zarzutów przez prokuraturę.
Jeden z zarzutów dotyczy zgwałcenia i molestowania seksualnego podległej Karapycie pracownicy. Miało do tego dojść w latach 1999-2001, gdy był on urzędnikiem jednego ze starostw powiatowych woj. podkarpackiego.
Karapyta w trakcie śledztwa nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów. Złożył w prokuraturze oświadczenia procesowe, w których zawarł swoje wyjaśnienia. Maksymalny wymiar kary, jaki mu groził, to 12 lat więzienia.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.