Do 21 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych ataku terrorystów z somalijskiej organizacji al-Szabab na hotel w stolicy Kenii - poinformował w środę szef kenijskiej policji Joseph Boinnet. 28 rannych osób jest w szpitalu. Zlikwidowano wszystkich napastników.
"Informujemy, że odnaleźliśmy w miejscu ataku sześć kolejnych ciał; zmarł też ciężko ranny policjant" - powiedział Boinnet.
Podał też, że wśród ofiar śmiertelnych jest 16 Kenijczyków, Amerykanin i Brytyjczyk oraz trzy osoby pochodzące z Afryki, których narodowość nie została potwierdzona.
Według szefa policji 28 osób przebywa w szpitalu; nie podał jednak, jaki jest ich stan.
Poinformował również, że aresztowano dwie osoby podejrzane o współpracę z zamachowcami.
Wcześniej prezydent Kenii Uhuru Kenyatta poinformował w oświadczeniu o zakończeniu 20-godzinnego koszmaru w kompleksie hotelowym. "Zakończyła się operacja przeprowadzona przez siły bezpieczeństwa, terroryści zostali wyeliminowani" - powiedział. Nie podał, ilu było napastników, lecz telewizja CCTV pokazała ciała pięciu ubranych na czarno osób, z granatami u pasa.
We wtorek około 15 miejscowego czasu (13 czasu polskiego) zaatakowany został w Nairobi luksusowy hotel DusitD2 oraz inne budynki wchodzące w skład kompleksu biurowego 14 Riverside Drive. Mieszczą się tam wschodnioafrykańskie przedstawicielstwa wielu międzynarodowych koncernów, m.in. Colgate Palmolive, Reckitt Benckiser, Pernod Ricard, Dow Chemical i SAP. Według relacji mediów atak rozpoczął się od detonacji ładunków wybuchowych umieszczonych w zaparkowanym na terenie samochodzie, po czym do hotelu wdarła się grupa 4-6 terrorystów. Jeden z nich miał być zamachowcem samobójcą.
W oświadczeniu organizacja al-Szabab napisała, że atak na hotel i kompleks biurowy w Nairobi jest odwetem za decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa o uznaniu Jerozolimy za stolicę Izraela.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.