Podróż i pierwsze chwile w Panamie. Prezentujemy dziennik polskiego pielgrzyma podczas Światowych Dni Młodzieży 2019.
Wrażenia z Dni w Diecezjach w ramach ŚDM 2019 Panama, specjalnie dla "Gościa Niedzielnego" opowiada ks. Marcin Werczyński.
Piękny, poniedziałkowy wieczór. O godz. 21 adoracja Najświętszego Sakramentu. Wyjazd z Wrocławia przed 22. Byliśmy dobrze zorganizowani. Na drogach ślisko, więc do Warszawy jedziemy wolno. Potem oczekiwanie na lot, odprawa.
Pierwszy dzień wyprawy zaczął się wcześnie. Wtorek 15 stycznia, godzina 4.50 - odprawiamy Mszę św. w kaplicy na lotnisku. Nasza grupa z archidiecezji wrocławskiej liczy niecałe 40 osób. Następuje pierwsze zapoznanie z jej członkami. Wylot o 7.15.
W samolocie nudno, czas wolno płynął, a podróż trwała 12 godzin. Spanie, jedzenie, spanie, czytanie książki, spanie, krótkie przypomnienie słówek hiszpańskich, spanie, film i... w końcu lądowanie! Pierwsza myśl po wyjściu z samolotu: "Czy można przykręcić to ogrzewanie na zewnątrz?". Jest 32 st. Celsjusza.
Na lotnisku niespodzianka. Na przejściu rozmawiam z panią z obsługi przejścia granicznego. Jest miło nastawiona. Chwilę później kobiety z obsługi lotniska proszą o pomoc w ZORGANIZOWANIU grupy. Jak to w ogóle brzmi w Ameryce Łacińskiej. Zorganizowanie w tej części świata? Oksymoron.
Cieszą się, że ktoś z Polski mówi po hiszpańsku. W przejściu czekają na nas wolontariusze. W dłoniach wielkie tabliczki z imieniem i nazwiskiem naszego kierownika: "Padre Zbigniew Kowalz". Nie - to nie błąd. Jakoś im się "z" dodało. Temperamentni. Śmieją się, klaszczą bardzo głośno i radośnie nas przyjmują.
Potem prowadzą nas do holu, a ja przeżywam szok i niedowierzanie. Są naprawdę świetnie zorganizowani. Okazuje się, że brakuje plecaka jednego z uczestników. Wszczynamy poszukiwania. Panamczycy mocno się przejmują, robi się spore zamieszanie. No, w końcu czuję się jak w Ameryce Łacińskiej.
Wolontariusze orientują się, że tylko ja mówię po hiszpańsku i od razu doskakują do mnie, mówiąc jednocześnie we trzech. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie przy dużym plakacie, specjalnie przygotowanym na nasz przyjazd. Czekamy wciąż na zagubiony plecak. W końcu podejmujemy decyzję, że jedziemy.
Okazało się, że zguba została w Warszawie. W tzw. międzyczasie pomagam wolontariuszce. Przyjechała i nie wie, gdzie ma się dostać. Nie mówi po hiszpańsku. Obsługa ŚDM próbuje pomóc. W końcu wsiadamy do autobusu. Organizacja bez zarzutu. Mają nawet rozpisane rodziny dla nas. Wszystkim się przejmują. Dopytują kilka razy.
Przed podróżą łyk zimnej wody, kanapka, potem sok. W autobusie pierwsze rozmowy. Widzę, że młodzi dogadują się, jak umieją. Mieszanka językowa niesamowita. Sporo śmiechu. Już panuje serdeczna atmosfera. W końcu zmęczenie sięga zenitu. 30-godzinny dzień daje w kość.
Podróż z lotniska do naszej miejscowości Los Pozos trwa... 5 godzin. Po drodze zatrzymujemy się na postój. Potrzeba snu wygrywa.
Gdy dotarliśmy na miejsce, każdy był zaspany. Liczył na szybką kąpiel i drzemkę. Mieszkańcy bardzo nas wyczekiwali. Mimo że na zegarze lokalnym wybiła godzina 22, wielu wyszło na nasze przywitanie. Takiego przyjęcia nikt się nie spodziewał. Ustawił się szpaler ludzi z prawej i lewej strony. Odpalili sztuczne ognie, fajerwerki i pochodnie. Machali flagami, bili brawo, wiwatowali. Zewsząd słychać było radosne okrzyki.
Nagle prowadzą nas na balkon, przedstawiają, witają, cieszą się obecnością. Padre Carlos, proboszcz tutejszej parafii pw. św. Piotra wita nas słowami: "Podzielcie się z nami wiarą". Okazuje się, że przygotowywali się kilka miesięcy na nasz pobyt.
Poszliśmy do kościoła. Towarzyszyły nam duże emocje. Na początku mocno zaspani, szybko staliśmy się pobudzeni. Nastąpił podział według listy do rodzin, które nas przyjęły. Widać radość na twarzach mieszkańców. Gesty mówią same za siebie.
Ojciec Carlos nachyla się do mnie i mówi: "Księże, to są prości ludzie, prostego serca, ale dają wszystko, co mają". Nie trudno to zauważyć. Wraz z ks. Mariuszem Sobkowiakiem trafiamy do matki z dwójką dorosłych synów. Odbierają nas z kościoła. Chwila rozmowy w domu i nareszcie przychodzi czas, by zadrobić zaległości w śnie.
Zobacz zdjęcia z Panamy poniżej
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.