Kościół katolicki i Cerkiew prawosławna na Białorusi wyraziły zaniepokojenie wydarzeniami w Kuropatach, gdzie rozpoczęto demontaż krzyży. Stoi tam około tysiąca krucyfiksów upamiętniających bezimienne ofiary zbrodni NKWD. Ten memoriał powstawał w ciągu ostatnich 30 lat. Dopiero w 2018 r. z inicjatywy władz umieszczono tam pomnik upamiętniający ofiary.
Usuwanie krzyży rozpoczęło się dzisiaj rano, kiedy do lasu Kuropackiego pod Mińskiem wjechały buldożery. Sytuacja jest niepokojąca. Zarówno Kościół katolicki, jak i Cerkiew prawosławna, a także nieobojętni obywatele kraju czekają na oficjalne komentarze ze strony władz.
Przewodniczący episkopatu Białorusi abp Tadeusz Kondrusiewicz w specjalnym oświadczeniu zaznaczył, że to bolesne doświadczenie ma miejsce w czasie, kiedy cały chrześcijański świat przeżywa okres Wielkiego Postu i wzrok wszystkich wiernych jest skierowany w stronę krzyża. Hierarcha przypomniał, że każde miejsce śmierci i pochówku zmarłych powinno być miejscem pamięci i modlitwy.
Abp Kondrusiewicz wezwał wszystkich odpowiedzialnych za rozbiórkę krzyży, aby pilnie zaprzestali podjętych działań i poprzez dialog między różnymi siłami politycznymi i społecznymi, z udziałem przedstawicieli różnych wyznań rozpoczęli proces rozwiązywania zaistniałej sytuacji.
Miejsce kaźni ofiar represji stalinowskich ma status zabytku i znajduje się pod ochroną państwa. Według różnych szacunków w tamtejszych dołach śmierci spoczywa od kilkudziesięciu do 250 tys. ofiar, wśród nich są także Polacy.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.