Na piekarskim wzgórzu można było zobaczyć, jak najlepiej zapewnia się trwałość żywej wiary
„Człowiek wydaje się być skłonny do przesadnej, graniczącej z pychą wiary w swoje możliwości, która jest po prostu niewiarą. W ubiegłym stuleciu głoszono nam, że religia to opium dla ludu. Gorzej, że i dziś, tu i ówdzie, próbuje się tym kłamstwem praktycznie ateizować dzieci i młodzież. Skutkiem tego nie wiara więc, ale niewiara stała się opium dla ludu...” – zauważył kard. Joachim Meisner z Kolonii, przemawiając wczoraj do pielgrzymów na piekarskim wzgórzu.
Co rusz spotykamy się z tym zjawiskiem. W imię wykoślawionej wolności, odbiera się ludziom podstawowe prawa do wyznawania wiary. Czytam właśnie o kolejnym przypadku, napędzającym błędne koło religijnej nietolerancji. Szkoła w Berlinie zabroniła grupce muzułmańskich uczniów modlić się w czasie przerw. Sprawa trafiła do sądu. Ten nakazał zapewnić uczniom miejsce do modlitwy. Szkoła i wydział oświaty odwołały się od wyroku i zyskały przychylność sądu apelacyjnego. Po zapoznaniu się z opinią specjalisty od prawa muzułmańskiego, sędziowie uznali, że przecież uczniowie mogą przełożyć modlitwę na późniejszą porę po zakończeniu zajęć.
Tu obie strony są przegrane. Nie sposób poprzeć decyzji sądu. Trudno też stanąć po stronie uczniów, którzy być może sprowokowali swoim zachowaniem władze szkoły.
Jan Paweł II w swoim orędziu na Światowy Dzień Pokoju w 1991 roku zwracał uwagę, że nikomu nie wolno narzucać żadnej własnej „prawdy” – własnych przekonań, ideałów, światopoglądu. Jeśli będzie się w ten sposób postępować, wzmacnia się napięcia społeczne i konflikty, prowadząc tym samym do naruszenia pokoju.
W zdrowych społeczeństwach o kwestiach moralności i wiary nie powinno decydować państwo i sąd. Każdemu w tej kwestii należy się swoboda. Chrześcijanin może nosić krzyż, muzułmanin powinien mieć prawo modlić się wtedy, kiedy mu to nakazuje jego religia.
Nie w tym rzecz, żeby siłą lub prowokacją forsować prawa tej czy innej religii, albo jeszcze gorzej, jak zauważył kard. Meisner, wmawiać ludziom, że jedynym słusznym sposobem postępowania jest usuwanie Boga z życia publicznego.
Na piekarskim wzgórzu można było zobaczyć, jak najlepiej zapewnia się trwałość żywej wiary. Wśród rzeszy pielgrzymów często są ojcowie z synami. Ojciec zabierający syna w drogę w męskim gronie, zyskuje wielki autorytet w oczach dziecka. Kiedy później ten sam twardy facet klęka przed Bogiem, ma większą siłę przekonywania niż największy trybunał tego świata. Wiara w ten sposób przekazywana, nie potrzebuje podpierać się autorytetem sądu i mocą prawa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.