Wyjaśnienia Anny Jaruckiej były sprzeczne z materiałem dowodowym; jej wina umyślna i działanie w tzw. zamiarze bezpośrednim nie budzą wątpliwości - tak sąd uzasadnił wyrok skazujący na 1,5 roku więzienia b. asystentkę b. szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza.
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie uznał ją za winną wszystkich zarzutów. Oskarżono ją o posłużenie się fałszywym dokumentem, w którym Cimoszewicz w 2002 r. miał ją rzekomo uprawniać do zamiany swego oświadczenia majątkowego co do akcji PKN Orlen. Inne zarzuty to fałszywe zeznania przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen oraz ukrywanie dokumentów MSZ (w tym oryginału oświadczenia majątkowego Cimoszewicza). Wyrok łączny za te czyny to półtora roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat. Jarucka, która ma też zwrócić Cimoszewiczowi 2,8 tys. zł jego kosztów procesu, może się odwołać.
Według sądu, "wina umyślna oskarżonej działającej w zamiarze bezpośrednim nie może budzić wątpliwości"; jej wyjaśnienia uznano za niewiarygodne i sprzeczne. Sąd uznał, że to Jarucka podrobiła w 2002 r. rzekome upoważnienie Cimoszewicza.
Afera z udziałem Jaruckiej doprowadziła do wycofania się Cimoszewicza z wyborów prezydenckich w 2005 r. Jarucka nie przyznawała się do zarzutów i podtrzymywała, że Cimoszewicz upoważnił ją do zamiany oświadczenia.
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.
Najbardziej restrykcyjne pod tym względem są województwa: lubuskie i świętokrzyskie.
"Czytanie Dantego przez niewierzącego przynajmniej przygotuje jego umysł i serce na nawrócenie."