Ponad 40 nepalskich kobiet postanowiło uciec z chińskiej fabryki, gdzie pracowały ponad siły, za mniejsze niż obiecano wynagrodzenie i niemal bez jedzenia. Schroniły się w nepalskiej ambasadzie. Właściciel fabryki winą za całą sytuację obarcza nepalskiego pośrednika.
Nepalki, którym po ucieczce skończyły się wizy turystyczne, pracowały w fabryce odzieżowej w chińskim Dandong, w północno-wschodniej prowincji Liaoning. Obiecano im równowartość 35 tys. rupii nepalskich (ok. 1170 zł) za miesiąc pracy. Miały pracować sześć dni w tygodniu i mieć wolne niedziele.
Przyjechały do fabryki w maju. Na miejscu okazało się, że właściciel fabryki wypłaca tylko 5 tys. rupii (ok. 167 zł), a kobietom przysługuje jedynie dwa dni wolnego w miesiącu. Po protestach, właściciel zgodził się dołożyć do pensji kolejne 10 tys. rupii, co i tak stanowiło mniej niż połowę obiecanej kwoty.
"Dodatkowo nie dostaliśmy pracy przy pakowaniu ubrań, jak nam obiecano, lecz zmuszono do pracy przy maszynach do szycia, do czego nie byłyśmy przyuczone" - powiedziała nepalskiemu dziennikowi "Republica" Sangita Bakharel.
Co gorsza kobiety nie mogły wychodzić poza teren fabryki, gdzie były również zakwaterowane.
Dzień zaczynał się o 6.30 rano w kantynie, gdzie dostawały tylko owsiankę bez żadnych dodatków. Praca rozpoczynała się o 7 rano i trwała do 18.30 wieczorem, z półgodzinną przerwą koło południa. Według umowy kobiety miały pracować 8 godz. na dobę. Dzień kończył się kolacją w postaci miski ryżu z sosem.
Kobiety narzekały na małe porcje. "Leżałyśmy głodne w łóżkach" - mówiła Sabita Bhattarai. Nie mogły kupić nigdzie indziej dodatkowego jedzenia.
Biskupi proszą o odmawianie suplikacji. Caritas gliwicka ogłosiła zbiórkę dla powodzian.
Zarządzenie dotyczy mieszkańców z niektórych rejonów Kuźni Raciborskiej, Rud i Rudy Kozielskiej.
Dla zlewni rzek na południu Polski aktualne pozostają ostrzeżenia hydro trzeciego stopnia.
Uważa były piłkarz ręczny, który od lat prowadził zajęcia dla najmłodszych.
Odra utrzymuje się w korycie, nie przelała się przez wały - informują urzędnicy.
Burmistrz Miasta i Gminy Wleń w nocy poinformował, że woda przelała się przez wały.