Na świecie jest coraz mniej węży i żmij - podała BBC, powołując się na globalne długookresowe badania ośmiu gatunków gadów w 17 różnych miejscach Europy, Australii i Afryki w ciągu kilku lat, przedstawione w publikacji "Biology Letters".
Z nieznanych powodów niektóre populacje tych gadów gwałtownie zmalały około 1998 roku.
"Skurczenia się liczby węży i żmij zamieszkujących różne miejsca nie można wytłumaczyć prostym zbiegiem okoliczności" - oświadczył koordynator badań Chris Reading z brytyjskiego Ośrodka Ekologii i Hydrologii.
Reading prowadził badania we współpracy z placówkami naukowymi w Australii, Francji, we Włoszech i w Nigerii. "Wyniki badań były dla nas zaskoczeniem. Nie wiemy, jaki czynnik spowodował tak wyraźny spadek w krótkim czasie w różnych rejonach świata. Nie wiemy też, co takiego stało się około 1998 roku, że miało wpływ na populację gadów" - powiedział.
W stosunkowo krótkim czasie w 8 z 17 monitorowanych populacji (m.in. przy użyciu wszczepionych mikrochipów) odnotowano znaczny spadek, w niektórych przypadkach nawet o 90 proc. Tylko w jednej zaobserwowano wzrost.
W Europie spadła m.in. populacja żmij i gniewosza plamistego, w Afryce żmii gabońskiej i rogatonosej, a także pytona królewskiego. Zjawisko to zaobserwowano nawet na terenach chronionych, co sugeruje, że nie można go wytłumaczyć tylko utratą środowiska.
Zaobserwowane wcześniej zmniejszenie się liczby żab i jaszczurek tłumaczono zachorowaniem na odmianę grzybicy (chytridiomycosis). Rok 1998, w którym odnotowano szybsze kurczenie się populacji węży i żmij, był rokiem zjawiska klimatycznego nazwanego El Nino, które przyniosło bardzo wysokie temperatury i inne nietypowe zjawiska pogodowe.
Reading sądzi, że powodów może być kilka, i zachęca naukowców z innych państw, by przyjrzeli się wynikom badań jego zespołu, uzupełnili bazę danych i wysunęli własne hipotezy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.