Trumna z ciałem poległego w Afganistanie kpr. Grzegorza Bukowskiego została w piątek powitana na warszawskim Okęciu. Ta śmierć skłania do refleksji nad służbą i poświęceniem - powiedział podczas uroczystości na lotnisku pełniący obowiązku prezydenta Bronisław Komorowski.
"Gdy żegna się żołnierza idącego na wojnę, życzy mu się, żeby wracał cały i zdrowy. Strasznym prawem wojny jest to, że nie wszyscy wracają cali i zdrowi. Strasznym prawem wojny jest to, że na wojnie żołnierze giną" - powiedział marszałek Sejmu.
Wyraził współczucie rodzinie tragicznie zmarłego i uznanie wszystkim żołnierzom, którzy służą, czasami z dala od domu. "Chciałbym dać choć cząstkę ukojenia w tym bólu. Myślę, że oprócz wyrazów współczucia jest także miejsce - tu, gdzie nie tak dawno witaliśmy trumny wracające po katastrofie smoleńskiej - na stwierdzenie, że to jest śmierć, która jest cząstką służby dla państwa, cząstką służby dla innego człowieka" - mówił Komorowski.
Dodał, że żołnierz ma obowiązek "dobrze walczyć, służyć ojczyźnie, strzec honoru żołnierza polskiego, walczyć o dobrą sprawę", a jego prawem "wierzyć, że jest dobrze dowodzony i dobrze kierowany".
Chciałbym bardzo, aby ta śmierć wzmocniła refleksję o tym, czego można oczekiwać od żołnierza polskiego i co trzeba mu ofiarować, aby mógł tę służbę odbyć w najtrudniejszych nawet warunkach, w przekonaniu, że za nim stoją serdeczne myśli i głęboka troska państwa polskiego, całej armii, wszystkich bliskich" - powiedział Komorowski.
W ceremonii, obok najbliższych poległego żołnierza, wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz i wojska, wśród nich minister obrony Bogdan Klich, szef BBN Stanisław Koziej i szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch. Asystę honorową zapewniła Żandarmeria Wojskowa, w której służył kpr. Bukowski.
29-letni kapral Grzegorz Bukowski został śmiertelnie raniony odłamkami pocisku rakietowego, gdy talibowie ostrzelali we wtorek bazę Warrior w prowincji Ghazni w Afganistanie. Jest 18. poległym polskim żołnierzem operacji ISAF. Polski kontyngent liczy obecnie ok. 2600 żołnierzy, kolejnych 400 pozostaje w odwodzie w kraju.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.