To, co dziś wydaje mi się najtrudniejszym zadaniem stojącym przed Kościołem, to odważne nazywanie każdego dobra dobrem i każdego zła złem. Po każdej stronie społecznego pola bitwy.
Żyjemy w czasie dla Kościoła w Polsce coraz trudniejszych. I nie, nie mam na myśli jakichś szczególnych prześladowań – nazywanie jednym słowem sytuacji chrześcijan w Polsce i np. Pakistanie wydaje mi się głęboko niesprawiedliwe. Tak, to prawda, pojawiają się akty agresji, wobec ludzi (fizyczne i słowne) i wobec tego co dla nas święte. Mimo wszystko jednak warto zachować proporcję. Trzeba też powiedzieć, niestety, że agresja nie jest domeną tylko jednej strony. Zarówno fizyczna jak i słowna.
Agresja rodzi agresję. Nie, w żadnym wypadku nie jest to próba usprawiedliwiania którejkolwiek ze stron. To tylko proste stwierdzenie faktu. Jeszcze nigdy przemocą nie udało się powstrzymać przemocy, a obelgą obelgi. Tak, to ludzkie: odpowiadać złem na zło. Tak, to prawda, każda ze stron jest w stanie wskazać wydarzenia, które ją sprowokowały. Tyle że uzasadnienie “psze pani, to on zaczął” może być dobre w przedszkolu, nie wśród ludzi dorosłych. Żadna prowokacja, czy to większa czy mniejsza, nigdy mnie nie usprawiedliwia. To ja i tylko ja odpowiadam za swoje słowa, gesty, czyny. Przed ludźmi i przed Bogiem. To kwestia dojrzałości, nie Ewangelii.
Dla Kościoła słowa świętego Pawła, by dobrem zło zwyciężać, muszą być priorytetem. Nie ma innej drogi (chyba oczywiście, że wybieramy własną, nie Chrystusową, ale dokąd nas to zaprowadzi?) Trzeba bardzo jasnej, wręcz radykalnej i powszechnej formacji w tym względzie. Ale to tylko ułamek problemu, przed którym stoimy.
Nie da się ukryć: mamy prawo czuć się atakowani. Mamy też prawo (wręcz obowiązek) wskazywać błędy koncepcji społecznych, które są nam proponowane. Istnieje jednak wielkie ryzyko, że odruchowo zaczniemy zamykać się w oblężonej twierdzy, krytykując wszystko, co ma choćby pozór zła, niespecjalnie przy tym angażując się w rozróżnianie faktów i pozorów i nie przebierając w słowach. Zapominając o tym, że po drugiej stronie są ludzie. Co więcej: że po drugiej stronie jest również Kościół (!) Istnieje też ryzyko, że zaczniemy pomniejszać krzywdy naszych przeciwników. Nie były przecież tak wielkie... Doprawdy? A gdybyśmy się zamienili miejscami, czy to samo byśmy powiedzieli?
Ale jest też druga strona medalu. Można tak dostrzegać krzywdy “tych drugich”, że ginie z oczu wszystko inne. Tak, to konieczne, by stawać po stronie ofiar. By się o nich upomnieć. By sprzeciwić się złu. Ale nie jest dobrze, jeśli agresywne i krzywdzące zachowania nazywamy uprawnioną, bo sprowokowaną odpowiedzią. Nie jest dobrze, jeśli krzywdy ludzi tym razem “po naszej” stronie okazują się mało znaczące. Żadna krzywda nie jest bez znaczenia, na żadną nie wolno się godzić, Nie jest dobrze, jeśli fakt, że całościowa propozycja konstrukcji społecznej jest nie do przyjęcia staje się czymś, czego – dla dobra sprawy – nie należy poruszać.
To, co dziś wydaje mi się najtrudniejszym zadaniem stojącym przed Kościołem, to odważne nazywanie każdego dobra dobrem i każdego zła złem. Po każdej stronie społecznego pola bitwy. Bez minimalizowania, ale też bez uogólniania ocen. Z namysłem, czy na pewno dobrze i do końca poznaliśmy rzeczywistość, którą oceniamy. Czy poświęciliśmy dość czasu rozeznaniu? Czy wszystko i do końca jest w niej białe (albo czarne)? Czy rozróżniamy teorie i ludzi?
Ważne, by wskazywać dobro i zło wszędzie, gdzie je widzimy. U “swoich” i u “przeciwników”. Zawsze z szacunkiem dla człowieka. Z łagodnością, by nie złamać trzciny nadłamanej. Ale bez milczenia, bo przecież tego teraz powiedzieć nie można. Nie tylko można: czasem trzeba.
To tylko wygląda jak utopia. To po prostu Ewangelia.
PS. Ten tekst nie jest reakcją na żadną konkretną wypowiedź lub zachowanie którejkolwiek ze stron. To nie jest problem jednego zachowania czy jednej wypowiedzi. To jest problem przede wszystkim zwykłych ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.