- Dlaczego sakrament ten bywa zapomniany i przez wielu niedoceniany? Przez fakt, że kiedyś zaopatrzono go w nazwę "ostatnie namaszczenie". To tak, jakby na opakowaniu niezwykle cennego lekarstwa umieścić trupią czaszkę - mówił o. Bogdan Kocańda na Hali Lipowskiej 10 sierpnia.
Dlaczego sakrament ten bywa zapomniany i przez wielu niedoceniany? Przez fakt, że kiedyś zaopatrzono go w nazwę "ostatnie namaszczenie". - To tak, jakby na opakowaniu niezwykle cennego lekarstwa umieścić trupią czaszkę - mówił o. Kocańda. - Zmieńmy to myślenie, bo ono nie pochodzi od Pana Boga.
Sakramentem konających jest Wiatyk - Komunia św. przyjmowana przez umierającego, a nie namaszczenie chorych. - Chciałbym, byśmy odkryli całe bogactwo faktu, że Chrystus, w trosce o nasze zdrowie - fizyczne, psychiczne i duchowe, zostawił nam specjalny sakrament. Korzystajmy z niego - zachęcał o. Kocańda, dziękując wszystkim, którzy na co dzień troszczą się o chorych i prosząc o pełne miłości spojrzenie na cierpiących, także w perspektywie ewentualnego cierpienia, które może spotkać każdego z nas.
Ojciec Bogdan zachęcał wszystkich, którzy mają obok siebie chorych, by nie obawiali się namawiać ich do przyjęcia sakramentu namaszczenia chorych - do zgłaszania ich księżom odwiedzającym chorych w każdej parafii, najczęściej w pierwsze piątki i soboty miesiąca.
Na zakończenie spotkania wszyscy uczestnicy udzielili sobie nawzajem błogosławieństwa, modlili się o wylanie Ducha Świętego dla mieszkańców czterech stron świata i przyjęli namaszczenie rychwałdzkim olejkiem radości. Dla każdego schola z Milówki przygotowała "Słowo Boże na słodko" - cukierki owinięte fragmentem Pisma Świętego.
Wśród kilkuset uczestników spotkania była silna ekipa z katowickiego os. Tysiąclecia, która od początku przyjeżdża na każde spotkanie Ewangelizacji w Beskidach. Monika Mendakiewicz, jej córka Ania, Iwona Metzger, Zosia Daszkiewicz i Asia Kubica za każdym razem przywożą ze sobą... maskotkę owieczki. Tym razem miały i jeżyka. - To nasi przyjaciele ze wspólnoty - Helenka i Andrzej, którzy nie mogli przyjechać dzisiaj, Obiecałyśmy im, że zabierzemy ze sobą tutaj ich i ich intencje. Te maskotki przypominają nam o nich - uśmiechają się katowiczanki. W swojej parafii prowadzą modlitwę uwielbienia podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. - Przyjeżdżamy tu, żeby nabrać duchowego wiatru w żagle - mówi Monika. - Najbardziej mocne dla nas było spotkanie na Błatniej, o małżeństwie. Tym bardziej, że byłyśmy z ekipą, dla której usłyszane słowa były w punkt. To, co jest dla nas tu bardzo istotne, to spojrzenie na sakramenty od strony, od której nigdy na nie nie patrzyłyśmy.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.