Co najmniej 30 osób zginęło, a 45 zostało rannych we wtorek w dwóch zamachach w Afganistanie: podczas wiecu wyborczego prezydenta kraju Aszrafa Ghaniego w prowincji Parwan oraz w eksplozji w stołecznym Kabulu. Do obu ataków przyznali się afgańscy talibowie.
W mieście Czarikar, w stolicy Parwanu, bomba eksplodowała w momencie, gdy Ghani miał rozpocząć swoje przemówienie. Ładunek był podłożony pod policyjnym radiowozem niedaleko miejsca wiecu szefa państwa. Co najmniej 24 osoby zginęły, a 31 zostało rannych; wśród ofiar są kobiety i dzieci. Dyrektor miejscowego szpitala informuje, że w ataku ucierpieli przede wszystkim cywile, a liczba zabitych może wzrosnąć.
Rzecznik prezydenta powiedział, że Ghaniemu nic się nie stało.
W zamachu w centrum Kabulu śmierć poniosło co najmniej sześć osób. Do eksplozji doszło w pobliżu bazy wojskowej i ambasady USA.
Po zerwanych w zeszłym tygodniu nieudanych rozmowach pokojowych między talibami a przedstawicielami amerykańskich władz bojownicy grozili zintensyfikowaniem ataków na rządowe siły afgańskie i zagraniczne w celu powstrzymania ludzi od wzięcia udziału w wyborach prezydenckich 28 września. Rozmowy miały być wstępem do szerszych negocjacji, mających zakończyć trwającą od 18 lat wojnę w Afganistanie.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.