Polacy wybierają nowy parlament. Jak wygląda głosowanie we Włoszech?
Barbara Jaworska, nasza redakcyjna koleżanka, jest w Rzymie i przekazuje nam, jak wygląda głosowanie we Włoszech.
Pora obiadowa, ekskluzywna dzielnica Rzymu - Parioli. To tu znajduje sie Wydział Konsularny Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Rzymie. Dziś "rządzą" tu Polacy. Z nawigacją trudno tu trafić, ale jest niepotrzebna. Idzie się za wskazaniami rodaków po krętych uliczkach Parioli. Od razu ostrzegają: - Dwie godziny stania! Jeszcze nigdy tak nie było.
Pani Halina potwierdza: - Czegoś takiego nie widziałam, choć głosuję w Rzymie już szósty raz. Zawsze szłyśmy na wybory z koleżanką, ale ona tym razem pojechała do Polski - mówi i wybiera na Skypie połączenie z przyjaciółką. Włącza kamerkę i mówi do niej: - Patrz, co tu się dzieje! Nie do wiary!
Służby porządkowe przesuwają wciąż kolejkę na bok, by wąską ulicą mogły przejeżdżać także samochody. Włoszka w średnim wieku prosi przez otwarte okno auta: - Scusate, voglio passare, voglio andare a casa... (Przepraszam, chcę przejechać, chcę jechać do domu). Kolejka grzecznie przesuwa się (na chwilę) na brzeg drogi. Za chwilę i tak wszyscy stoją na drodze. Do następnego samochodu.
Wywiązuje się dyskusja: - Nie wiem, czy w ogóle zagłosujemy, bo nie zarejestrowaliśmy się w konsulacie - mówi młody chłopak z dziewczyną.
- Niestety, wczoraj to już nie było możliwe, chociaż powinno być do piątej! - narzeka siostra zakonna. Jej znajoma dorzuca: - Kilka razy dzwoniłam wczoraj do konsulatu, ale oni mówili, że to od nich nie zależy. Przecież to uniemożliwienie nam głosowania... Ale stoimy i próbujemy!
Od strony wejścia do ambasady idzie dwóch mężczyzn. Mówią do nas: - Byliśmy tu, gdzie wy teraz. Macie 2,5 godziny! Masakra!
Stoimy. Duch w narodzie jednak radosny. Nikt w kolejce nie narzeka. Pewnie także dlatego, że pogoda piękna. Jest 25 stopni Celsjusza, świeci ostre słońce, po błękitnym niebie suną niespiesznie rzadkie chmurki...
15.00. Siostry odmawiają w kolejce Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Potem komentują: - To stanie to też nasza ofiara.
Wchodzimy wreszcie na dziedziniec ambasady. Jeszcze kontrola bezpieczeństwa.
Po 2,5 godziny udało się zagłosować. Trzeba przyznać, że wewnątrz ambasady wszystko idzie sprawnie. Listy wyborców wydawane są według alfabetu - pierwsze litery nazwiska przypisane do konkretnych stolików. I choć są tylko 3 kabiny do głosowania, zamętu nie ma.
Przezroczysta urna stoi pod popiersiem marszałka Józefa Piłsudskiego, który groźnym okiem śledzi przebieg wyborów.
Wychodzimy. Na zewnątrz kolejka dokładnie tej samej długości, w jakiej staliśmy przez ostatnie godziny. Powodzenia, Rodacy!
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.