Reklama

Co dalej ws. Brodsky'ego?

Na 5 sierpnia Sąd Apelacyjny w Warszawie wyznaczył termin rozpatrzenia zażalenia obrony na zgodę sądu I instancji na wydanie obywatela Izraela Uri Brodsky'ego do Niemiec.

Reklama

Poinformował o tym w poniedziałek PAP mec. Krzysztof Stępiński - polski obrońca tego domniemanego agenta Mossadu, podejrzanego w Niemczech w związku ze sprawą zabójstwa lidera Hamasu w Dubaju.

Adwokat podał, że złożył własne zażalenie na decyzję sądu okręgowego o zgodzie na wydanie, ale prawo do zażalenia ma także sam Brodsky, który nie dostał jeszcze przetłumaczonego na jęz. hebrajski uzasadnienia sądu (na zażalenie będzie on miał 3 dni od doręczenia mu uzasadnienia). Mec. Stępiński powiedział, że nie wyobraża sobie, by sąd rozpatrywał jego zażalenie bez zwrotnej informacji, że jego klient otrzymał tekst w jęz. hebrajskim. Zdaniem adwokata, tłumaczenie trudnego tekstu prawniczego na hebrajski może zabrać dużo czasu.

Wcześniej rzecznik Sądu Okręgowego Wojciech Małek mówił PAP, że tłumacz prosił sąd o przedłużenie terminu dostarczenia tłumaczenia i że sąd przedłużył termin do poniedziałku, 19 lipca. W poniedziałek rzecznik był przez cały dzień nieuchwytny. Stępiński powiedział zaś, że Brodsky nie miał tego tesktu, gdy go tego dnia po południu odwiedził w areszcie.

Pytany o argumenty swego zażalenia, mec. Stępiński odparł, że "całej sprawy nie można dzielić na pół".

7 lipca Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Brodsky może być przekazany do Niemiec, ale mógłby tam być ścigany nie za szpiegostwo, lecz tylko za poświadczenie nieprawdy i pomoc w sfałszowaniu dokumentów, dla osoby, która miała brać udział w zamachu na lidera Hamasu w Dubaju.

Sąd częściowo uwzględnił wniosek polskiej prokuratury o przekazanie go do Niemiec na podstawie wydanego w tym kraju europejskiego nakazu aresztowania. Sąd podkreślił, że nie wypowiada się o winie czy niewinności Brodsky'ego, ale tylko o przesłankach dopuszczalności jego wydania. Zarazem sąd przedłużył areszt wobec Brodsky'ego na maksymalny czas - do 11 września br.

Na Brodskym - zatrzymanym 4 czerwca na Okęciu na podstawie ENA - ciążą niemieckie zarzuty działalności wywiadowczej przeciw Niemcom oraz poświadczenia nieprawdy i pomocy w sfałszowaniu dokumentów.

Mec. Stępiński wnosił o odmowę przekazania swego klienta do Niemiec; nie ujawnił mediom argumentów obrony. Wiadomo, że obrona utrzymuje, że Brodsky nie jest tą osobą, za którą uważa go strona niemiecka. Według polskiej prokuratury, "autentyczność paszportu Brodsky'ego nie budzi wątpliwości". Prokurator był za wydaniem zatrzymanego do Niemiec.

SO uznał, że identyfikacja zatrzymanego jako osoby ściganej przez niemieckie władze nie ulega wątpliwości. W uzasadnieniu decyzji sędzia Tomasz Całkiewicz powołał się na polski Kodeks postępowania karnego, który stanowi, że odmawia się wykonania ENA m.in. wtedy, jeżeli wydano go "w związku z przestępstwem popełnionym bez użycia przemocy z przyczyn politycznych". Sąd ocenił, że zapis ten odnosi się do zarzucanego Brodsky'emu przestępstwa udziału w obcym wywiadzie na szkodę Niemiec. Według sędziego, samo branie udziału w działalności wywiadowczej, rozumianej jako zorganizowana działalność suwerennego państwa, nie jest związane z przemocą. Sędzia podkreślił też, że wniosek Niemców o ENA "nie dotyczył żadnych zabójstw".

Dodatkowo sędzia wskazał, że w tym wątku ENA nie została spełniona tzw. zasada wzajemności, która jest warunkiem wydania kogoś obcemu państwu. W Polsce nie jest bowiem karany udział w obcym wywiadze przeciw Niemcom, a w Niemczech - przeciw Polsce. Polski kodeks karny przewiduje bowiem karalność tylko działalności wywiadowczej skierowanej przeciw interesom RP.

Zarazem sąd uznał, że nie ma przeszkód do wydania Brodsky'ego za ścigane w obu państwach "przestępstwo pospolite": poświadczenie nieprawdy i fałszerstwo. W konkluzji sędzia zaznaczył, że Brodsky będzie mógł stanąć przed niemieckim sądem tylko za te dwa przestępstwa, a nie za szpiegostwo. Za czyny, na których ściganie zgodził się sąd, groziłoby mu do 3 lat więzienia, a za szpiegostwo - do 5 lat.

To niemieckie media ujawniły, że Brodsky'ego w początkach czerwca zatrzymano w Polsce. Uznano to za "kontrolowany przeciek" władz w Berlinie. Według tygodnika "Der Spiegel", domniemany agent przebywał w Niemczech jako Alexander Verin, a analiza jego płatności dokonywanych kartami kredytowymi wykazała, że posługiwał się także nazwiskiem Brodsky. Dwaj izraelscy ministrowie mówili po ujawnieniu sprawy, że Polska powinna przekazać zatrzymanego ich krajowi. Nic jednak nie wiadomo o oficjalnym piśmie. Izraelski dziennik "Haarec" podawał, że Polska czuje się zakłopotana i schwytana w potrzask między dwoma państwami, które uważa za przyjaciół - Izraelem i Niemcami.

Premier Donald Tusk mówił, że zależy mu, aby sprawa nie zaszkodziła polsko-izraelskim stosunkom, a zarazem zwracał uwagę, że przepisy prawa europejskiego nie dają zbyt wielu możliwości działania polskiemu sądowi. Z kolei polska prokuratura "nie bierze pod uwagę kwestii politycznych", lecz tylko procedury i podkreśla, że Izrael nie jest stroną postępowania ws. wniosku ENA.

19 stycznia Mahmud al-Mabhuh, jeden z założycieli Brygad Ezedina al-Kasama, wojskowego skrzydła Hamasu, został zamordowany w hotelu w Dubaju. O zabójstwo policja emiratu oskarża izraelskie służby wywiadowcze. Zabójcy posługiwali się paszportami państw Zachodu. W związku z zamachem Interpol poszukuje 27 osób.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
1°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
0°C Niedziela
noc
1°C Niedziela
rano
wiecej »

Reklama