Prokuratura traktuje nas jak zło konieczne, a nie jak sojuszników - mówiła podczas piątkowego spotkania z parlamentarnym zespołem ds. katastrofy smoleńskiej żona jednej z jej ofiar, Magdalena Merta. W posiedzeniu nie uczestniczył Janusz Palikot (PO).
Oprócz żony wiceministra kultury Tomasza Merty w piątkowym spotkaniu z zespołem wzięli też udział: Andrzej Melak, brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka oraz Jerzy Mamontowicz i Irena Kazimierczuk - brat i siostra Bożeny Mamontowicz-Łojek, szefowej Polskiej Fundacji Katyńskiej i założycielki Federacji Rodzin Katyńskich.
Przed rozpoczęciem spotkania z zespołem Merta, w towarzystwie Macierewicza, złożyła u marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny list, w którym Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 prosi marszałka o wyciągnięcie konsekwencji wobec Janusza Palikota (PO) za - jak napisano - znieważanie ofiar tragedii smoleńskiej i ich rodzin.
Żona wiceministra kultury Tomasza Merty odczytała ten list podczas posiedzenia zespołu. "Pan Palikot od dłuższego czasu znieważa naszych bliskich, którzy zginęli w katastrofie 10 kwietnia. Znieważa ich pamięć, wyśmiewa, publicznie wykpiwa zarówno ich, jak i nas, ich rodziny. Zachowanie to generuje dodatkowy ból w naszej i tak już trudnej sytuacji" - napisali przedstawiciele rodzin.
W piśmie czytamy też, że "są pewne granice, których przekroczenie powinno wiązać się z konsekwencjami administracyjno-prawnymi i że prawo to obowiązuje też posłów partii, która rządzi w imieniu Polaków". "Odwołujemy się też do pana sumienia, pytając, czy chciałby pan, żeby ktokolwiek wyśmiewał pańskie zmarłe dziecko lub żonę. Prosimy o odpowiedź i realizację naszej prośby" - powiedziała Merta, czytając pismo skierowane do marszałka.
Palikot nie wziął udziału w posiedzeniu zespołu, choć wcześniej deklarował taka wolę, bo - jak tłumaczył w piątek - posiedzenie zespołu przeniesiono z godzin porannych na godz. 14.30, a on w tym czasie miał zaplanowaną wizytę w Chełmie. Macierewicz tłumaczył zaś, że spotkanie zespołu zostało opóźnione na prośbę rodzin ofiar.
Poseł PO złożył natomiast u marszałka Sejmu wniosek w sprawie swojego członkostwa w zespole, powstałym z inicjatywy PiS. W odpowiedzi na to prezydium zespołu przyjęło uchwałę, w której stwierdziło, że Palikot nie może być członkiem zespołu ds. katastrofy.
Tymczasem marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna jest zdania, że Palikot jest członkiem zespołu. W piątkowej rozmowie z dziennikarzami zapowiedział, że będzie jednak rozmawiał z Palikotem, by "jego zachowanie było przyzwoite, a nie hucpiarskie".
"Janusz Palikot jest członkiem zespołu, jak każdy parlamentarzysta, który zechce uczestniczyć w pracy zespołu. Osobną kwestią jest sposób jego zachowania. Mam nadzieję, że będzie zachowywał się przyzwoicie i będzie pracował na rzecz wyjaśnienia przyczyn katastrofy" - mówił Schetyna.
W ocenie Schetyny, "jeżeli zespół parlamentarny ma być otwarty i ma próbować wyjaśniać tę sprawę, muszą w nim uczestniczyć wszyscy ci, którzy chcą to zrobić". "Jak najmniej polityki" - dodał. Według marszałka, także inni posłowie chcą uczestniczyć w tym zespole. Wymienił w tym kontekście posła PO Grzegorza Raniewicza.
"Nie wyobrażam sobie, żebym mógł blokować chęć uczestnictwa innych posłów w tym zespole. To nie jest zespół tylko PiS-u. Każdy ma prawo w nim uczestniczyć, ale każdy musi się zachowywać przyzwoicie" - mówił Schetyna.
Jak zaznaczył, traumatyczne doświadczenia rodzin ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu "to jedno", a "wiedza o całości postępowania to drugie". "Musimy zrobić wszystko, by wyjaśnić tę kwestię, by także rodziny miały pełną informację" - dodał marszałek Sejmu.
Przypomniał, że 3 sierpnia odbędzie się spotkanie Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta i prokuratorów prowadzących postępowanie w sprawie katastrofy z sejmową komisją sprawiedliwości i praw człowieka. Podkreślił, że "komisja i opinia publiczna dostaną pełną informację odnośnie zaawansowania śledztwa".
Na jego przebieg skarżyły się podczas piątkowego spotkania z zespołem rodziny ofiar katastrofy.
Magdalena Merta w swoim wystąpieniu dziękowała parlamentarzystom PiS za utworzenie zespołu i wolę zajęcia się sprawą smoleńską. "To, co dla nas państwo robicie, ma ogromną wagę i jesteśmy za to niezmiernie wdzięczni. Bardzo serdeczne Bóg zapłać" - podkreśliła.
Merta oceniła, że rodziny ofiar katastrofy "długi czas miały poważne powody do narzekania", jeśli chodzi o współpracę z prokuraturą wojskową.
Członkowie rodzin ofiar wyrażali nadzieję, że parlamentarny zespół pomoże w wyjaśnieniu sprawy. "Mam nadzieję, że zechcecie państwo być naszymi sojusznikami i będziecie nam pomagać w uzyskiwaniu dostępu do materiałów (śledztwa)" - powiedziała Merta.
Żona wiceministra mówiła np., że nie wie, kto identyfikował ciało jej męża, m.in. nie przedstawiono jej dokumentów identyfikacji zwłok. "Mamy dość duże wątpliwości co do właściwego przeprowadzenia identyfikacji" - zaznaczyła.
Jak podkreśliła, osoby, które identyfikowały zwłoki, nie musiały znać osób, które rozpoznawały. Jako przykład podała początkowo błędną identyfikację zwłok Przemysława Gosiewskiego.
Merta tłumaczyła, że jest to jeden z powodów, dla których część rodzin ofiar będzie domagała się przeprowadzenia ekshumacji. "Nie wszyscy wierzymy w prawidłowość identyfikacji, zaskakują nas relacje tych rodzin, które były w Moskwie i którym powiedziano, że Rosjanie nie honorują polskich próbek DNA i nie będą wykonywać żadnych testów" - zaznaczyła. Jak dodała, pobieranie próbek to był bardzo ciężki moment dla rodzin ofiar, a te próbki się do niczego nie przydały. "To szokujące" - podkreśliła.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.