Przed Sądem Rejonowym w Wejherowie (Pomorskie) rozpoczął się we wtorek proces księdza, który miał molestować 15-letnią parafiankę. Zdaniem prokuratury doszło do tego na plebanii - po tym, jak duchowny nakłonił nastolatkę do wypicia alkoholu.
Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych. Jak powiedział PAP wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Rafał Terlecki, we wtorek odczytano akt oskarżenia i wyznaczono kolejne terminy rozpraw, na których przesłuchanych zostanie 17 świadków.
Z ustaleń wejherowskiej prokuratury wynika, że ksiądz - proboszcz parafii w jednej z małych miejscowości niedaleko Gdyni - zaprosił 15-letnią dziewczynę na plebanię, proponując rozmowę o jej problemach. W czasie tej wizyty duchowny miał nakłonić nastolatkę do wypicia alkoholu, po czym przemocą zmusić ją do "poddania się innej czynności seksualnej" (prokuratura nie chciała ujawnić, na czym konkretnie polegało molestowanie - PAP).
Ksiądz nie przyznał się do winy: przedstawił śledczym odmienną niż nastolatka wersję wydarzeń. Prokuratorzy dali jednak wiarę 15-latce. Oparli się m.in. na zeznaniach innych świadków w tej sprawie oraz opinii psychologa, który orzekł, że zeznania dziewczyny zasługują na wiarygodność.
Oprócz molestowania, za które grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności, prokuratura oskarżyła księdza także o nakłanianie nastolatki do picia alkoholu, który to czyn zagrożony jest karą do dwóch lat więzienia.
W momencie przedstawiania zarzutów w styczniu b.r. prokuratura zastosowała wobec księdza środek zapobiegawczy w postaci poręczenia majątkowego oraz dozoru policyjnego.
O sprawie obszernie pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.