Episkopat zaapelował w czwartek, m.in. do osób gromadzących się przed Pałacem Prezydenckim, o umożliwienie przeniesienia ustawionego tam krzyża do kościoła św. Anny.
Bp Budzik powiedział, Prezydium Episkopatu od dawna z wielką troską śledziło te wydarzenia sprzed Pałacu Prezydenckiego. Stwierdził, że sytuacja krzyża przed Pałacem stała się już "bardzo krytyczna" i bolewał, że krzyż stoi pod Pałacem Prezydenckim "niemy wobec zachowania się ludzi, które nie licuje z tym, co ten krzyż reprezentuje". - A kzyż jest znakiem największej miłości Boga do człowieka, jest wołaniem o jedność i miłość wśród ludzi. - Apelujemy więc do wszystkich ludzi dobrej woli, aby zaniechali jakichkolwiek zachowań nie licujących z tym świętym znakiem naszego zbawienia - mówił sekretarz generalny KEP. - Po drugie apelujemy do polityków, aby krzyż nie stał się narzędziem czy środkiem do uzyskania jakiegokolwiek celu, nawet dla tak szlachetnego celu jakim jest upamiętnienie pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. Apelujemy do rządu, aby otworzył się proces dialogu, który pozwoli to napięcie społeczne, jakie zapanowało, rozwiązać i doprowadzić do pokoju społecznego - dodał.
Bp Budzik podkreślił, że biskupi nie odmawiają dobrej woli obrońcom krzyża, jednak stają się oni narzędziem przetargów politycznych. Dlatego apelują do nich o to, by pozwolili na przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny. - Apelujemy do wszystkich, którzy gromadzą się na Krakowskim Przedmieściu, by przez swoje zachowanie nie stwarzali okazji dla tych ludzi, którzy tam właśnie w tym miejscu okazują brak swojej tolerancji, poniżają ludzi wierzących i nie szanują godności człowieka - mówił bp Budzik.
Abp Nycz podkreślał, że Kościół nie jest stroną w sporze o krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego, ponieważ ani nie stawiał tego krzyża, ani nie stoi on na terytorium jakiejkolwiek parafii warszawskiej, a przed Pałacem Prezydenckim. - Ale nie jest Kościołowi obojętne, a wręcz przeciwnie, Kościół bardzo dba o to, by krzyż nie był instrumentalizowany, żeby krzyż nie stawał się zakładnikiem innych, pozareligijnych celów, żeby pod krzyżem nie dokonywały się takie sprawy i takie happeningi, które uwłaczają godności Chrystusowego krzyża - podkreślił abp Nycz.
Dzisiaj rano została odsłonięta tablica upamiętniająca 96 ofiar katastrofy samolotu prezydenckiego z 10 kwietnia br. pod Smoleńskiem. Tablicę zamontowano na frontonie Pałacu Prezydenckiego, przed którym stoi krzyż, postawiony przez harcerzy w dniach żałoby narodowej. Krzyż miał być przeniesiony 2 sierpnia do kościoła Św. Anny w Warszawie, jednak osoby broniące krzyża uniemożliwiły jego przeniesienie.
Metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz powiedział, że nie wyobraża sobie, żeby krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego miał być zabierany siłą. Dodał, że ma nadzieję, iż "dobrej woli nie zabraknie po wszystkich stronach".
Hierarcha podkreślił, że sytuacja musi dojrzeć do tego, by krzyż został przeniesiony do kościoła św. Anny, tak jak było to wcześniej uzgodnione z Kancelarią Prezydenta i harcerzami.
"Nie wyobrażam sobie, by ten krzyż, który tam stoi, miał być zabierany siłą. Te emocje muszą jednak opaść. Wierzę głęboko, że to się dokona i stanie w sposób godny krzyża i naszej chrześcijańskiej tradycji" - powiedział podczas briefingu abp Nycz.
Jego zdaniem krzyż ma prawo do obecności w przestrzeni publicznej, ale nie tak, by budzić zgorszenia, jak miało to niedawno miejsce.
Konferencja Episkopatu Polski zaapelowała w czwartek o przeniesienie krzyża do kościoła św. Anny.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.