"Naród oczekuje narodowego pomnika, godnego pomnika w godnym miejscu w stolicy" - podkreślił podczas niedzielnej mszy metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, mówiąc o upamiętnieniu katastrofy prezydenckiego samolotu 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.
"Patrzymy z bólem na zamęt wokół krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Na zamęt wokół pragnienia pomnika. Pytamy o jego źródło, o ich motywy. Komu zależy na inicjowaniu, a potem pogłębianiu nerwicujących podziałów? Dlaczego tak wiele pogardy? Trwa niepokój, czy tamta tragedia zostanie należycie uszanowana i uczczona. Niepokój, czy prawda o tamtym dniu zostanie należycie wyjaśniona. Niepokój, czy to wielkie duchowe przeżycie nie zostanie pomniejszone, zmarnotrawione, przytłumione, spłaszczone doraźnym interesem i polityczną grą" - mówił w kazaniu w Bazylice Mariackiej w Gdańsku, hierarcha.
Abp Głódź nadmienił, że krzyż przed Pałacem Prezydenckim stanął w "kwietniowe dni narodowego bólu - smoleńskiej tragedii" postawiony przez harcerzy jako "świadek tamtego wielkiego poruszenia polskich serc".
"To tu dziesiątki tysięcy obywateli ojczyzny w modlitewnym skupieniu, w ciszy przenikniętej bólem serc oddało cześć tragicznie zmarłemu prezydentowi najjaśniejszej Rzeczypospolitej Lechowi Kaczyńskiemu i jego małżonce, i pozostałym ofiarom tamtego tragicznego lotu. Lotu w służbie ojczyzny, lotu w służbie pamięci o ofiarach katyńskiej kainowej zbrodni" - dodał metropolita.
Abp Głódź podkreślił, że katastrofa samolotu prezydenckiego sprzed czterech miesięcy pod Smoleńskiem była narodową tragedią.
"Dlatego naród oczekuje narodowego pomnika, godnego pomnika w godnym miejscu w stolicy. Pragnienie narodu trzeba odczytywać, nie kluczyć, nie zwlekać. Trzeba przyłożyć ucho do duszy narodu i wsłuchiwać się, jak bije jego serce. A to serce jest dotknięte arytmią nieufności, oskarżeń, podziału i pogardy dla części jego obywateli. To nie jest lekarstwo na ład społeczny i pokój w sercach" - mówił arcybiskup.
Gdański hierarcha przywołał w kazaniu czwartkowe oświadczenie Prezydium Episkopatu Polski, w którym biskupi zaapelowali m.in. do osób gromadzących się przed Pałacem Prezydenckim o umożliwienie przeniesienia ustawionego tam krzyża do kościoła św. Anny. "To apel w trosce o cześć krzyża, o jego godność, o jego świętość - narażoną na prześmiewcze ataki, na bluźnierstwa, dzieło tzw. obrońców tolerancji. Apel o pomnik ofiar smoleńskiej tragedii, godny ich ofiary, ich służby dla najjaśniejszej Rzeczypospolitej" - zaznaczył.
"Tych wielkich powinności wobec tamtych ofiar nie da się zbyć arogancją, odseparowaniem się od odczuć tysięcy, kordonem służb porządkowych i barierek, pospiesznie wykonaną tablicą, odsłonięciem bez tych, którzy powinni w nim uczestniczyć: rodzin ofiar, uczestników narodowego czuwania. Nie da się zbyć oschłością serc, nie da się zbyć przekreśleniem lekcji krzyża" - mówił abp Głódź.
Metropolita komentował także w kazaniu postawę polityków lewicy, domagających się świeckości państwa. "Dość tej neurozy antyreligijnej. Lewica nie musi być ateistyczna, antyreligijna. To oddech Lenina rodzi takie postawy" - ocenił.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.