Tajski żołnierz, który strzelał do ludzi w centrum handlowym w mieście Nakhon Ratchasima w północno-wschodniej Tajlandii, zabił 26 osób - poinformował w niedzielę premier tego kraju Prayut Cha-o-cha. Napastnik wcześniej został zastrzelony przez policję. Rannych jest 57 osób.
Jak dodał premier, 25 lżej rannych osób nie wymaga już opieki szpitalnej. W niedzielę rano premier odwiedził ich w szpitalu.
Napastnik, którego policja zidentyfikowała jako kaprala Jakapantha Thommę, najpierw zastrzelił swego dowódcę, następnie ukradł broń i samochód wojskowy, którym pojechał z bazy wojskowej do centrum handlowego "Terminal 21" po drodze strzelając do ludzi.
Nagrania wideo zamieszczone w sieciach społecznościowych pokazują ludzi uciekających w panice na parkingu centrum, gdy żołnierz wysiadł z samochodu i ostrzelał ich kilkoma seriami.
Nagranie kamer przemysłowych z wnętrza budynku pokazuje zamaskowanego mężczyznę ubranego na czarno z bronią przewieszoną przez ramię; wokół niego nie ma innych ludzi.
Jedna z kobiet, której udało się uciec z centrum handlowego jeszcze przed szturmem, zeznała, że gdy rozległy się strzały schowała się razem z grupą innych ludzi w sklepie odzieżowym, skąd udało im się wydostać na zewnątrz.
Żołnierz przed i po rozpoczęciu strzelaniny zamieszczał na swoim profilu na Facebooku zdjęcia i wpisy. Najpierw napisał: "Śmierć jest nieunikniona dla wszystkich", a już w trakcie masakry: "Czy mam się poddać?". Facebook na wniosek tajlandzkiej policji zablokował konto przestępcy.
Minister zdrowia powiedział, że wśród zastrzelonych jest lekarz, który udzielał pomocy jednej z ofiar.
Setki osób zostało ewakuowanych z centrum handlowego w małych partiach przez policję podczas poszukiwań zabójcy.
Należał do szkoły koranicznej uważanej za wylęgarnię islamistów.
Pod śniegiem nadal znajduje się 41 osób. Spośród uwolnionych 4 osoby są w stanie krytycznym.
W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób.
Jego stan lekarze określają już nie jako krytyczny, a złożony.
Przedstawił się jako twardy negocjator, a jednocześnie zaskarbił sympatię Trumpa.
Ponad 500 dzieci jest wśród 2700 przypadków cholery, zgłoszonych pomiędzy 1 stycznia a 24 lutego.