Kościołowi bardziej od reformy potrzeba tego, co zawsze: nawrócenia. Wszystkich, którzy się z nim identyfikują.
Czytam o dyskusji „Zmiana modelu władzy w Kościele koniecznie potrzebna”. Między innymi o tym, czy można ją delegować na świeckich. Zaciekawił mnie zwłaszcza wywód ks. Wojciecha Żmudzińskiego. Jego pytanie o to, kto miałby zmieniać Kościół i jego stwierdzenie, że te zmiany musiałyby być dokonywane przez osoby wiarygodne, cieszące się autorytetem Ludu Bożego, nie posądzanie o sprzyjanie ideologii i polityce. A on takich nie widzi. No cóż...
Myślę, że trochę odklerykalizowania Kościoła by się nam przydało. Póki co za szczyt awansu w Kościele świeckiego mężczyzny uważa się to, że zostaje... diakonem. Czyli świeckim być przestaje. Wydaje mi się jednak, że nie w przywództwie i przywódcach tkwi dziś główny problem Kościoła w Polsce. Ważniejszym wydaje mi się zrezygnowanie po 89 roku z bycia „wspólnotą równoległą” w stosunku do tego, co oferuje państwo, a próba – przyznaję ,odważna – włączenia się w budowanie nowego, na nowych zasadach. Z perspektywy Kościoła próba nieudana, bo Kościół pomagając to nowe budować oskarżany, że chce zawładnąć sfera publiczną, ewidentnie na tym stracił. Ważniejszym wydaje mi się problem silnej polaryzacji naszego społeczeństwa, w którym ludzie Kościoła (choć niekoniecznie biskupi) nie potrafią zachować ewangelicznego obiektywizmu, a ewidentnie kierując się politycznym sympatiami i antypatiami, gotowi są w imię politycznych racji naciągać Ewangelię. Ważniejszym wydaje mi się też problem wewnąrzkościelnych sporów w stylu „to nie nasz biskup”, w których inaczej myślący z różnych piedestałów i ambon odsądzani są od czci i wiary. A od kilkudziesięciu miesięcy to także problem „Kościoła zgorszonego”; ludzi, którzy przerażeni i przytłoczeni grzechem niektórych kapłanów już niczego innego zdają się w Kościele nie widzieć; ludzi chętnie bijących się w nie swoje piersi i sugerujących, że gdyby to od nich zależało...
Jest na te problemy jakieś lekarstwo? Pozwolę sobie przytoczyć w tym miejscu fragmenty z przemówienia świętego Jana Pawła II do młodzieży na Westerplatte.
Co to znaczy: „czuwam”? To znaczy, że staram się być człowiekiem sumienia. Że tego sumienia nie zagłuszam i nie zniekształcam. Nazywam po imieniu dobro i zło, a nie zamazuję. Wypracowuję w sobie dobro, a ze zła staram się poprawiać, przezwyciężając je w sobie. To taka bardzo podstawowa sprawa, której nigdy nie można pomniejszać, zepchnąć na dalszy plan. Nie. Nie! Ona jest wszędzie i zawsze pierwszoplanowa. Jest zaś tym ważniejsza, im więcej okoliczności zdaje się sprzyjać temu, abyśmy tolerowali zło, abyśmy się łatwo z niego rozgrzeszali. Zwłaszcza, jeżeli tak postępują inni.
Moi drodzy przyjaciele! Do was, do was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji — zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę nazywał po imieniu, ale o których wy sami doskonale wiecie. Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali.
(...)
Ta moc jest potrzebna, ażeby umieć samemu docierać do źródeł poznania prawdziwej nauki Chrystusa i Kościoła, zwłaszcza wtedy, gdy na różne sposoby usiłuje się was przekonać, że to, co „naukowe” i „postępowe” zaprzecza Ewangelii, gdy ofiarowuje się wam wyzwolenie i zbawienie bez Boga, czy nawet wbrew Bogu.
Ta moc jest potrzebna, by żyć we wspólnocie Kościoła, współtworzyć środowiska oparte na akceptacji Chrystusa-Prawdy, by dzielić się ze wspólnotą swoim bogactwem, a także swoimi poszukiwaniami. Tyle jest serc, tyle jest serc, które czekają na Ewangelię.
Zadziwiająco mocno pasujące do naszych czasów, prawda? Uderzać się nie w cudze piersi, a swoje, wymagać najpierw od siebie, nie zniekształcać prawdy, zwłaszcza w kontekście ustępstw przeciw temu co niby „naukowe” i „postępowe”, współtworzyć środowiska oparte na Chrystusie – Prawdzie... Nie o przywódców tu chodzi, ale o Nowego Człowieka. Po prostu...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Co najmniej 13 osób zginęło, a 73 zostały ranne w wyniku działań policji wobec demontrantów.
Główny cel reżimu jest jasny: ograniczyć wszelkie formy swobody wypowiedzi.
Spędzili oni na stacji kosmicznej Tiangong (Niebiański Pałac) 192 dni.
Dom dla chrześcijan, ale życie w nim codzienne staje się trudniejsze i niepewne.
Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.
"Brawo, feldmarszałku" - napisała caryca Katarzyna II w liście gratulacyjnym.