Rebelianci przypuścili przed świtem w sobotę czasu lokalnego ataki na dwie bazy NATO we wschodnim Afganistanie, lecz zostały one odparte - podało dowództwo sił koalicji międzynarodowej i afgańska policja.
Na ma informacji na temat ofiar śmiertelnych wśród sił koalicji, ani afgańskich sił bezpieczeństwa. Według NATO, co najmniej 10 rebeliantów zostało zabitych, a 7 schwytano.
Do ataków na dużą bazę sił USA - Camp Salerno - pod Chostem w prowincji Chost i nieopodal leżącą bazę wojskową Chapman doszło około 3 nad ranem czasu lokalnego (1 w nocy czasu polskiego).
Rebelianci atakowali z ciężkiej broni maszynowej, karabinów i granatów, lecz zostali odparci - powiedział przedstawiciel lokalnej policji major Wazir Pasza. "Teren jest pod kontrolą, lecz wciąż musimy znaleźć rebeliantów, którzy się ukrywają" - dodał.
Policja odnalazła pickupa z amunicją i małą ciężarówkę wyładowaną materiałami wybuchowymi, które utknęły w błocie - powiedział Pasza. Siły bezpieczeństwa podejrzewają, że ten drugi pojazd miał służyć w zamachu jako samochód-pułapka.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.