Jej celem jest też wspólne poszukiwanie grobów bliskich.
Anglikanie i katolicy w Meksyku wspólnie wsparli kampanię na rzecz zaginionych. Dziesiątki tysięcy osób padły w tym kraju ofiarą narastającej przemocy wywołanej przez kartele narkotykowe. Ich rodziny uważają, że rząd Meksyku nie robi wszystkiego, aby pomóc odnaleźć ich krewnych i wymierzyć sprawiedliwość sprawcom. Dlatego kilkuset członków rodzin ofiar karteli ogłosiło 15-dniową akcję uświadamiającą społeczeństwo o skali problemu. Jej celem jest też wspólne poszukiwanie grobów bliskich.
Kampania rozpoczęła się ekumenicznym nabożeństwem w Veracruz. Katolikom towarzyszyli duchowni anglikańscy, którzy przeszli razem z nimi w marszu protestacyjnym. Bp José Trinidad Zapata, wezwał do udzielenia większego wsparcia rodzinom. Podobne nabożeństwa odbyły się także w kościołach anglikańskich. „Kampania ta jest inicjatywą pokojową, szukamy bliskich, a nie winnych” – powiedziała rzeczniczka rodzin, Mary Herrera.
Według szacunków rządu Meksyku liczba zaginionych wynosi ponad 60 tys. osób. Uważa się, że większość z nich została zamordowana. „Władze wiedzą o ponad tysiącu ukrytych grobów. W ostatnim roku do lokalnych kostnic trafiło ponad 30 tys. niezidentyfikowanych zwłok” – powiedział Alejandro Encinas, meksykański minister ds. praw człowieka. „Liczby te dają wyobrażenie o skali kryzysu humanitarnego z którym mamy do czynienia” – dodał.
Rząd meksykański ogłosił plany zajęcia się tym problemem, w tym utworzenia pięciu regionalnych instytutów identyfikacji zwłok. Do tej pory rozpoczęła pracę tylko jedna taka placówka. Miała również powstać specjalna baza danych genetycznych ułatwiająca identyfikację ciał. Według rodzin nie udało się jej stworzyć. Rząd zapowiedział także, że chętnie przyjmie wsparcie ze strony ONZ-owskiego Komitetu ds. Wymuszonych Zaginięć. Jednak jak dotąd członkowie tego komitetu nie otrzymali odpowiednich zezwoleń na wjazd do Meksyku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.