Kancelaria Prezydenta zdecydowała się na przeniesienia krzyża, gdy poczuła, że została "zupełnie sama z tym problemem" - wyjaśnił w czwartek szef prezydenckiej kancelarii Jacek Michałowski.
W czwartek rano krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego został przeniesiony - jak poinformował Michałowski - do kaplicy prezydenckiej.
Pytany podczas konferencji prasowej, dlaczego zdecydowano się na to akurat w czwartek, Michałowski odpowiedział: "nie było specjalnego powodu, żeby to było akurat dzisiaj; zdecydowaliśmy się to zrobić, ponieważ w pewnym sensie, można powiedzieć, że poczuliśmy, że jesteśmy już z tym problemem zupełnie sami". W jego ocenie każdy termin byłby "tak samo zły lub tak samo dobry".
Michałowski podkreślał, że uważa przeniesienie krzyża do kaplicy jako "pewien krok" na drodze do realizacji umowy między kancelarią, harcerzami i stroną kościelną, zakładającej umieszczenie krzyża w kościele św. Anny.
Dodał, że decyzja o przeniesieniu krzyża była "niezależną decyzją" prezydenckiej kancelarii, a o terminie w środę późnym wieczorem zostali poinformowani: premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
"Trwanie dotychczasowego stanu rzeczy godziło w autorytet państwa i Kościoła i raniło uczucia religijne wielu Polaków. Krzyż stał się zakładnikiem gry politycznej i sporów światopoglądowych pomimo apeli biskupów o przeniesienie go w godne miejsce" - oświadczył Michałowski.
Poinformował też, że zdjęcia m.in. Lecha i Marii Kaczyńskich, które zabrano razem z krzyżem, zostały wystawione w Sali Rycerskiej, sąsiadującej z prezydencką kaplicą i "przez jakiś czas na pewno tam będą".
Grób został udostępniony wiernym w niedzielę rano. Przed bazyliką ustawiają się długie kolejki.
Do awarii doszło ok. godz. 12.30. W Madrycie nie działają m.in. sygnalizacja świetlna i metro.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat.
Obowiązujące zasady mają uwolnić proces wybory papieża od nacisków władz świeckich.
Nieoficjalnie wiadomo, że kardynałowie są za tym, by zaczęło się ono 5 lub 6 maja.
Jednocześnie powiedział, żę jest zaskoczony i zawiedziony dalszym rosyjskim bombardowaniem Ukrainy.