Jedna trzecia rosyjskich dzieci adoptowanych w ciągu ostatnich trzech lat trafiła z powrotem do domów dziecka - pisze w poniedziałek agencja AFP. Główną przyczyną są opóźnienia, z powodu kryzysu, w przekazywaniu nowym rodzicom obiecanych przez państwo zasiłków.
"Państwo zezwoliło na adopcję blisko 90 tys. dzieci w przeciągu trzech ostatnich lat, jednak 30 tys. z nich musiało zostać odesłanych do domów dziecka. Wraz z kryzysem i zubożeniem budżetu, zasiłki państwowe na adoptowane dzieci opóźniają się, co doprowadza do odsyłania dzieci przez rodziny adopcyjne" - powiedział Albert Lichanow, szef Rosyjskiej Fundacji na rzecz Dzieci.
Lichanow przyznał, że rodziny te "nie zdawały sobie sprawy", że nie powinny podejmować decyzji o adopcji w oparciu o obiecane zasiłki, lecz "polegać na własnej odwadze". Przypomniał, że dzieci z domów dziecka często mają trudności w rozwoju i problemy z nauką.
Miesięczne zasiłki dla rodzin adopcyjnych wynoszą w Rosji, w zależności od regionu, od 11 tys. do 37 tys. rubli (270-910 euro) na jedno dziecko. Liczba dzieci w rosyjskich domach dziecka wynosi obecnie około 700 tys. i - jak wskazują obrońcy praw człowieka - jest to więcej niż po zakończeniu II wojny światowej. W większości są to jednak tzw. sieroty społeczne - dzieci, których co najmniej jedno z rodziców żyje.
W kwietniu powszechne oburzenie wywołała w Rosji sprawa chłopca odesłanego z powrotem z USA do Moskwy przez Amerykankę, która wcześniej go adoptowała. Eksperci zauważali wtedy, że częściowo za nieudane adopcje winę ponoszą autorzy reklam społecznych, którzy roztaczają przed potencjalnymi rodzinami zastępczymi iluzję, że jest to sprawa prosta i korzystna, podczas gdy w rzeczywistości wychowywanie cudzego dziecka to ciężkie zadanie.
Naukowcy zrobili pierwszy krok w kierunku stworzenia syntetycznych ludzkich genomów.
Premier podczas tajnej części obrad miał mówić o "kryptoaferze i rosyjskim w niej śladzie".
Kar za brak transparentności uniknął chiński TikTok - KE uznała, że odpowiedział na jej uwagi.
UE powinna wspierać wolność słowa, a nie "atakować amerykańskie firmy" bez powodu.