Rozmawiają. Co trzecie słowo na k. Tak, to też są moi rodacy. I pewnie katolicy.
Piątego czerwca, epidemii w Polsce dzień 94. Wraca normalność. A może raczej przychodzi „nowa normalność”. Na ulicach, w kościoła, miejscach pracy, miejscach wypoczynku. Ostrożnie, powolutku; przyczajona, by w każdej chwili zamknąć się w oblężonej przez wirusa twierdzy. Pojawiają się też nowe „koronawirusowe gminne wieści”. Ich wspólnym mianownikiem jest to, że czy prawdziwe czy nie, najczęściej próbują dodawać otuchy. No, chyba że akurat skierowane są przeciw rządzącym. Tak czy siak, jako złośliwcowi, jedna wydała mi się szczególnie ciekawa: „Włosi tak mocno chorowali, bo częściej niż my szczepią się na grypę”. Ha....
Bardziej niż to, czy to prawda, ciekawi mnie, czy ktoś kiedyś pokusi się o zrobienie badań statystycznych pod tym kątem czy raczej wieść ta, jako niedorzeczna, zostanie zbyta milczeniem. Albo stwierdzeniem tego czy innego autorytetu, że to oczywista nieprawda. No bo autorytety mają to do siebie, że i bez badań, a czasem i na przekór nim, wiedzą. Ostatecznie żyjemy w czasach postmodernizmu i prawdą jest to wszystko, co byśmy chcieli by prawdą było, no nie?
Na tym tle ogólnej niepewności – nawet wakacyjne plany z powodu epidemii niepewne – jedyny mocnym i stabilnym elementem we wszechświecie wydają się medialne i polityczne przepychanki. Przycichły wprawdzie na krótko, gdy narastała obawa przed epidemiczną katastrofą, ale skoro wróciły do dawnej intensywności, to niechybny znak, że mimo wzrostu liczby chorych, mamy już normalność. A przyszłość?
Już bardziej poważnie.... To oczywiście nie tylko kwestia epidemii. Wiele innych tematów, spraw. Między innymi wybory. Mniejsza o te najbliższe, prezydenckie. Będzie jak Polacy zdecydują. Ale zdecydują też za trzy lata w kolejnych wyborach parlamentarnych. Potem w następnych i następnych... No i jako chrześcijanin zastanawiam się: skoro dziś tak wielu ludzi nie podziela tak zwanych tradycyjnych wartości, to wcześniej czy później wyborcy wskażą pewnie jako zwycięzców tych, którzy wywrócą do góry nogami porządek prawny regulujący dziś zasady naszego społecznego życia. Oznaczać to będzie, przynajmniej w praktyce, że „my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł” zastąpione zostanie czymś w stylu „jak nakazują nam Gazeta Wyborcza, TVN, gender, Antifa i zawsze od nas lepiej wiedzące Komisja Europejska i Europejski Trybunał Praw Człowieka”; chrześcijańskie inspiracje przestaną się liczyć, a zastąpią je – z woli wyborców - inspiracje ideologii laickich. Co wtedy?
Myślę, że na pewno będzie to dla nas trudne, ale chyba oczyszczające wyzwanie. Jak czas komunizmu (dla mających kłopoty z językiem polskim ze środowisk niechętnych chrześcijaństwu: nie porównuję ideologii laickich do komunizmu, tylko wskazuję na analogię w położeniu wierzących). Nie neguję potrzeby angażowania się chrześcijan w życie społeczne tak, by budować społeczeństwo, w którym wartości chrześcijańskie są ważne. Zwłaszcza że w moim najgłębszym przekonaniu wartości te chronią wszystkich, także najsłabszych. I w przeciwieństwie do wielu innych pomysłów na życie społeczne naprawdę NIKOGO nie dyskryminują. Ale myślę też, że najbardziej chrześcijańska niekoniecznie jest ta Polska, która ma wspierające chrześcijańskie wartości prawo, ale ta, która żyje po chrześcijańsku. Jeśli tak nie żyje, jeśli ludzie tworzący tę wspólnotę nie podzielają chrześcijańskich wartości, to najlepsze prawo jest tylko piękną fasadą, za którą kryje się zgnilizna.
Jasne, dobrze jeśli prawo wspiera dobro. Bo dobre prawo wychowuje do dobra. Ot, ograniczenie dopuszczalności aborcji (pewnie wespół z innymi jeszcze czynnikami) poskutkowało wzrostem świadomości, że to tak naprawdę o zabijanie nienarodzonych. Ale choć złe prawo faktycznie demoralizuje, to przecież jesteśmy wolni; nikt nie jest w stanie zabronić nam życia po chrześcijańsku. Zawsze, w każdej sprawie, nawet jeśli grożą nam krwawe prześladowania, możemy wiernie trwać w nauce Ewangelii. I nie od obowiązujących rozwiązań prawnych, ale od tego, jacy sami będziemy, jacy sami dziś jesteśmy, zależeć będzie to, jaka będzie ta przyszła Polska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.