Natychmiastowego uwolnienia tegorocznego laureata pokojowej nagrody Nobla zażądała komisja sprawiedliwości i pokoju diecezji Hongkongu. Liu Xiaobo odbywa 11-letni wyrok więzienia, na który skazano go rok temu.
51-letni chiński intelektualista i obrońca praw człowieka zadedykował nagrodę Nobla ofiarom masakry na Placu Tiananmen w 1989 r. Komunistyczne władze rozgromiły wtedy pokojową manifestację studentów i ich profesorów. Przedstawiciele kościelnej komisji sprawiedliwości i pokoju uznali za absurdalne działania rządu w Pekinie, których celem jest ograniczenie wolności słowa. Ich zdaniem władzom chińskim zależy jedynie na umacnianiu potęgi gospodarczej Państwa Środka, by powstrzymać innych. Katolicy Hongkongu doceniają decyzję komitetu noblowskiego i wyróżnienie chińskiego dysydenta. Ich zdaniem jego Nobel stał się bowiem iskierką, która wielu Chińczykom przypomni o prawdziwej wolności.
Incydent wpisuje się w rosnące napięcia dyplomatyczne między krajami.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?
Były ambasador Niemiec Rolf Nikel przed polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi.