W niedzielę zostanie kanonizowany w Rzymie kolejny polski święty – błogosławiony Stanisław Kazimierczyk. Ten zakonnik – żyjący ponad 500 lat temu Krakowie był propagatorem kultu eucharystycznego i poświęcał się posłudze ubogim. W uroczystościach kanonizacyjnych weźmie udział kilkunastu polskich biskupów i prezydent Bronisław Komorowski.
Nieprzerwany strumień wiernych, który od chwili śmierci nawiedzał grób opiekuna biedaków, do dziś nie ustaje. Przekonani o jego świętości już za życia, przychodzili do niego także po śmierci, dlatego jego ciało zostało przeniesione z grobu do pięknego barokowego ołtarza, wystawionego przez przeora Zakonu w 1632 r. Pilnie zapisywano też cuda za wstawiennictwem Kazimierczyka – zaledwie rok po śmierci opisano aż 176 nadzwyczajnych wydarzeń.
Kościół kanoników regularnych został doszczętnie złupiony podczas szwedzkiego potopu i zapewne tym należy tłumaczyć fakt, że kilkanaście wotywnych obrazów, opisujących łaski, otrzymane za pośrednictwem Błogosławionego są z XVII i XVIII w., były więc fundowane po wielkim rabunku.
Z obrazów, ufundowanych przez wdzięcznych czcicieli kazimierskiego zakonnika dowiadujemy się, że podkomorzyna Czartoryska dziękuje za lekki poród i powicie „synaczka”, Adam Bosowski, dworzanin króla Władysława „y Małżonki iego” dziękuje za to, że przestała płynąć krew z oczu jego córki, zaś „uprzednio chory, głuchy i niewidomy” został uzdrowiony. Nieco nieporadne obrazy malarzy przedstawiają opisywane wydarzenia, a nad każdym z nich w barokowym obłoku przedstawiony jest bł. Stanisław ubrany w zakonne szaty – biały habit, mucet i biret, który z niebieskich przestworzy pochyla się nad ludzką biedą.
Najbardziej znany jest jednak cud uzdrowienia Piotra Komorowskiego, starosty oświęcimskiego, gdyż na mocy papieskiej dyspensy został on zatwierdzony jako wymagany cud w procesie kanonizacyjnym Kazimierczyka.
„Ciekawy casus” – Benedykt XVI udziela dyspensy
– To nie jest standardowe postępowanie – wyjaśnia ks. Scąber, główny referent ds. kanonizacji Archidiecezji Krakowskiej. Przypomina, że beatyfikacja Apostoła Eucharystii odbyła się w 1993 r. Była to beatyfikacja inna niż większość przeprowadzanych postępowań. Stanisław Kazimierczyk został ogłoszony błogosławionym na podstawie dekretu papieża Urbana VIII wydanego w 1634 r. zgodnie z którym Ojciec Święty aprobował kult, który trwa od „niepamiętnych czasów” i dotyczył osób, które zmarły w opinii świętości sto lat przed wydaniem dekretu i nadal cieszyły się taką opinią.
Kazimierczyk zmarł w 1489 r., więc spełniał warunki, trzeba było jedynie udowodnić trwanie kultu. Był on oddawany nieprzerwanie od momentu jego śmierci, co było możliwe do udowodnienia dzięki dokumentom, historii świętych i miasta Krakowa do lat 90. XX w. Na tej podstawie uznano, że przysługuje mu tytuł błogosławionego. Nie trzeba było osobnego postępowania w sprawie cudu, była to beatyfikacja równoznaczna (beatificatio aequipollens), która w istocie była legalizacją kultu – i to właśnie zrobił Kościół – zalegalizował istniejący od ponad 500 lat kult. Przez wieki był to kult prywatny, od 1993 roku, po orzeczeniu Kościoła, stał się publiczny.
W normalnych procedurach cud musi wydarzyć się po śmierci Sługi Bożego i taki prowadzi do beatyfikacji, kolejny musi zaistnieć po beatyfikacji otwierając drogę Błogosławionemu do kanonizacji.
Z tego powodu Postulacja przedstawiła do kanonizacji cud, który się dokonał za wstawiennictwem Kazimierczyka w 1617 r. Ale aby mógł zostać wykorzystany w postępowaniu procesowym, musiał otrzymać dyspensę papieską co do czasu. I takiej dyspensy udzielił papież Benedykt XVI na prośbę arcybiskupa krakowskiego. Kongregacja ds. Kanonizacji dostarczyła ocenę medyczną – opis choroby – i przeprowadziła postępowanie dowodowe.
Starosta oświęcimski Piotr Komorowski przybył w poniedziałek 1617 r. po Zesłaniu Ducha Świętego do grobu Kazimierczyka. Nie był w stanie wytrzymać bólu, gdyż oko wyszło z orbity, potwornie cierpiał. A drugie oko stracił 17 lat wcześniej w czasie wyprawy wojennej. Tym goręcej prosił o uzdrowienie – groziła mu całkowita ślepota. Po dwóch dniach wrócił do kościoła i złożył pod przysięgą zeznanie, że nie tylko ból ustąpił, ale nie ma też żadnego problemu ze wzrokiem.
W podziękowaniu za doznaną łaskę ufundował kościół w Suchej Beskidzkiej. I ta sytuacja – odzyskanego zdrowia trwała 23 lata – do jego śmierci. – Uzdrowienie było natychmiastowe i trwałe – spełnia więc kryteria cudu – wyjaśnia ks. Scąber. Przypomina sceptycyzm bp krakowskiego Marcina Szyszkowskiego, który czekał 17 lat nim upewnił się, że efekt cudownego uzdrowienia jest trwały. W końcu zatwierdził darowiznę starosty oświęcimskiego i dopiero wówczas erygował parafię w Suchej Beskidzkiej.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.