W niedzielę zostanie kanonizowany w Rzymie kolejny polski święty – błogosławiony Stanisław Kazimierczyk. Ten zakonnik – żyjący ponad 500 lat temu Krakowie był propagatorem kultu eucharystycznego i poświęcał się posłudze ubogim. W uroczystościach kanonizacyjnych weźmie udział kilkunastu polskich biskupów i prezydent Bronisław Komorowski.
Analizując przypadek specjaliści stwierdzili, że Piotr Komorowski najprawdopodobniej chorował na ropień oczodołu. Do dziś jest to choroba bardzo trudna do wyleczenia, co dopiero w XVII wieku.
Święci się nie starzeją
Proboszcz kościoła pw. Bożego Ciała ks. Piotr Walczak przypomina, że dzień śmierci Błogosławionego był kiedyś na Kazimierzu dniem wolnym od pracy. Mało jest osób tak związanych jak on – od narodzin do śmierci – ze swoją małą ojczyzną. W czasach zarazy organizowano procesje do grobu świętego zakonnika, a jego relikwie umieszczono na wieży ratusza miejskiego w 1784 r. Gdy w 1913 r. otwarto skrzynkę z relikwiami bł. Stanisława był przy tym obecny książę abp Sapieha.
Nie ulega wątpliwości, że mieszkańcy obecnej dzielnicy Krakowa nie zapomną o swoim dobroczyńcy, ale kult Kazimierczyka szerzy się w całym kraju, przekracza też jego granice.
– Intencje są takie, jak zawsze – stwierdza ks. Walczak – o zdrowie, z prośbą o rozwiązanie problemów rodzinnych czy zawodowych. Jedna przewija się szczególnie często – prośba o uzdrowienie wzroku, gdyż bł. Stanisław zasłynął takim cudem. Do grobu przybywają grupy pielgrzymów, seminarzyści, nadzwyczajni szafarze Komunii św., którzy Apostoła Eucharystii uważają za szczególnego patrona. – Niedawno przybyła spora grupa Węgrów. Rodzice z Przemyśla leżąc krzyżem błagali o zdrowie dla syna. – Ludzie modlą się przy grobie Błogosławionego, zamawiają Msze św., wpisują się do księgi modlitewnej.
Ks. Walczak ma świadomość, że ludzi średniowiecza dzieli od współczesnych przepaść mentalna i religijna. Ale obecnie obserwuje wielką popularność adoracji Najświętszego Sakramentu. Nawet na nabożeństwa nocne przychodzi sporo ludzi. - To taka nowa – najstarsza forma pobożności – mówi ks. Walczak. – A jednym ze wzorów dla nich jest bł. Stanisław, który miał głęboką świadomość, że pochodzi z sanktuarium pw. Bożego Ciała. Kanonicy przyszli na Kazimierz 28 lat przed jego narodzeniem żeby szerzyć kult Eucharystii. I był to ważny rys w jego posłudze. A wiara w moc Eucharystii wzrastała w czasach zarazy, wobec której ówcześni ludzie byli zupełnie bezradni.
– W relacji człowieka do Eucharystii nie ma przedawnień – Eucharystia się nie przedawnia, adoracja się nie przedawnia – mówi ks. Walczak. Jest to cześć wciąż żywa – współcześnie i w czasach Kazimierczyka.
Po co nam ten stary święty? – pyta ks. Scąber. I bez wahania wyjaśnia, co przyciąga do grobu bł. Stanisława kolejne pokolenia wiernych – nadprzyrodzona cnota umiłowania bliźniego.
Opowiada, że w średniowieczu epidemie były plagą, dziesiątkującą ludność Europy. W wypadku wybuchu zarazy zakony żebracze miały obowiązek pozostać z ludźmi w zadżumionym mieście. – Historia jest jak zwykle ta sama – mówi ks. Scąber – najpierw z miasta uciekał król z dworem, arystokracja, najbogatsi mieszczanie, artyści, lekarze, wojskowi. Pozostawała biedota. A zakonnicy mieli dbać o to żeby ludzie nie umierali bez sakramentów, mieli też grzebać zwłoki ofiar zarazy żeby epidemia się nie rozprzestrzeniała. Zakonnicy też nie chcieli zostawać w zagrożonym mieście, więc losowali – gdy ktoś wyciągnął czarną kulę, musiał zostać. Reszta współbraci opuszczała miasto.
W czasie epidemii zarazy wszyscy księża uciekli. W klasztorze pozostał tylko Stanisław. Został na pewną śmierć. Ale przeżył i założył później infirmerię na Kazimierzu.
Upłynęło 500 lat, niby tyle się zmieniło. A wystarczy wyjść na ulice Warszawy, Krakowa i zobaczyć, co się dzieje, ile jest biedy – mówi ks. Scąber. „Ubogich zawsze będziecie mieć u siebie” – obiecał Pan Jezus. Świętość jest zawsze aktualna. Dla Boga nie ma czasu – dodaje.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.