Nie jest łatwo być wyznawcą Chrystusa na Bliskim Wschodzie – przyznaje bp Krzysztof Nitkiewicz w rozmowie z KAI.
KAI: Jak Ksiądz Biskup ocenia sytuację chrześcijan w Izraelu i w Autonomii Palestyńskiej?
- Ta sytuacja jest bardzo zróżnicowana. Na przykład w Galilei arabscy chrześcijanie mają się zupełnie dobrze. Stąd niedawne dyskusje dotyczące możliwości ich przesiedlenia wzbudziły w tamtejszej wspólnocie sporo niepokoju. Natomiast sytuacja chrześcijan mieszkających na terytorium Autonomii Palestyńskiej jest bardzo skomplikowana. Z jednej strony doświadczają na sobie skutków walki z terroryzmem i wybudowania przez Izrael „muru ochronnego”. To ogranicza ich prawa religijne, bo nie wszyscy chętni mogą się udać do miejsc świętych, żeby uczestniczyć w uroczystościach kościelnych. A co powiedzieć jeśli zdarzy się ślub lub pogrzeb. Przejście na drugą stronę muru wymaga wielu zabiegów. Niejednokrotnie widziałem o 4-5 rano ogromne kolejki na przejściach, kiedy mieszkańcy Terytoriów udawali się do pracy w Izraelu. To też jest poważną niesprawiedliwością chociaż rozumiem Izraelczyków, którzy bronią się przed terroryzmem.
KAI: Chrześcijanie-Palestyńczycy doświadczają także przemocy ze strony innych Palestyńczyków.
- Niestety zdarzają się morderstwa, napady, zagarnianie ziemi, niszczenie upraw ze zwykłej zazdrości, czy też z powodu ekstremizmu religijnego. Ta grupa chrześcijan cierpi podwójnie: są traktowani z nieufnością przez władze izraelskie jako Palestyńczycy a jednocześnie od swych rodaków doświadczają niesprawiedliwości. Przy szczególnych okazjach, jak na przykład wizyty Benedykta XVI potrafią występować wspólnie, domagać się poszanowania swych praw, ale codzienna rzeczywistość jest bardzo smutna. Myślę, że utworzeniu państwa palestyńskiego powinno towarzyszyć zagwarantowanie praw chrześcijan, aby nie miało ono charakteru teokratycznego, gdzie wykładnią prawa cywilnego miałby być islam. Twórcy tego państwa muszą pamiętać, że jego integralną część stanowią chrześcijanie, których prawa muszą być zabezpieczone.
KAI: Księże Biskupie, jaką rolę w tej mozaice odgrywa mała wspólnota katolików języka hebrajskiego?
- Wspólnota ta ma znaczące miejsce, szczególnie w dialogu katolicko-żydowskim, choć i ona jest postrzegana przez pewne środowiska z nieufnością. Pamiętajmy, że przybywający do Izraela Żydzi jasno deklarujący swą przynależność do Kościoła katolickiego napotykają na różne problemy. Pomimo tego, grupa ta stale rośnie. Często jej członkami są osoby przybywające z krajów dawnego Związku Radzieckiego. W Izraelu chrześcijaństwo jest postrzegane zazwyczaj jako powiązane z Palestyńczykami. Ta wspólnota ukazuje uniwersalny charakter Kościoła i Chrystusowego orędzia. Z ich obecnością związane są pewne problemy duszpasterskie, gdyż w tamtejszych parafiach katolickich liturgię sprawuje się najczęściej po arabsku. Ci ludzie nie znają tego języka. Najczęściej posługują się rosyjskim. Chodzi więc o zapewnienie im udziału w liturgii, której treść będzie dla nich zrozumiała. W duszpasterstwie tym pracują także księża z Polski. Myślę, że grupa o której mówimy ma charakter profetyczny, bo pierwsze wspólnoty chrześcijan tworzyli Żydzi, a zarazem stanowi ona antidotum na antysemityzm.
KAI: Księże Biskupie, jak głosić Chrystusa na Bliskim Wschodzie, aby nie być posądzonym o prozelityzm?
- Zawsze podziwiałem Kościoły na Bliskim Wschodzie za ich wytrwałość i odwagę. Trochę brakuje im misyjności. Wynika to oczywiście z postawy dominującego tam islamu, co ogranicza inicjatywy o charakterze duszpasterskim. Stąd chrześcijanie nastawieni są raczej na przetrwanie niż na rozwój. Pracując w Kongregacji pamiętam jak trudno było niektórych duchownych ormiańskich w Libanie przekonać do tego, aby pojechali do Armenii i tam po upadku Związku Radzieckiego prowadzili duszpasterstwo. Po prostu brakowało im ducha misyjnego. Aby rozpalać tego ducha należy postawić odpowiedni akcent na formację księży i współpracę z duchownymi i świeckimi z Zachodu, którzy z większym zaangażowaniem i otwartością, mimo ograniczeń angażują się w prac w pracę duszpasterską. Przykładem niech będzie działalność Ruchu Focolare i Neokatechumenów. Każdego roku moja watykańska Kongregacja dawała Fokolarynom kilkadziesiąt stypendiów na naukę języka arabskiego.
KAI: Czego my, katolicy z Zachodu powinniśmy się uczyć od Kościołów Wschodnich?
- Przede wszystkim wierności spuściźnie, którą człowiek dziedziczy po przodkach. W Kościołach Wschodnich widać niezwykłe przywiązanie do tradycji. Ich duchowni i wierni są także doskonałymi administratorami, bo każdy metr kwadratowy ziemi, to metr chrześcijańskiej obecności w morzu islamu. Mój przełożony przez siedem lat, kard. Ignace Moussa Daoud, patriarcha antiocheński Syryjczyków nauczył mnie, że alienacja własności kościelnej to ostateczność. Nawiasem mówiąc, na sprzedaż choćby skrawka ziemi należącej do instytucji kościelnych na Bliskim Wschodzie potrzebna jest zawsze zgoda Stolicy Apostolskiej. Zasada ta wprowadzona przez papieża Pawła VI, a później potwierdzona przez Jana Pawła II. Potwierdza ona bezcenny charakter tego obszaru, na którym dokonały się najważniejsze wydarzenia historii Zbawienia. Od przedstawicieli Kościołów Wschodnich możemy się także uczyć jak bardzo ważne są więzi rodzinne i te w ramach danego Kościoła.
KAI: Ksiądz Biskup przez wiele lat był świadkiem jak bardzo na sercu leżały Janowi Pawłowi II losy Kościołów Wschodnich....
- Jan Paweł II troszczył się o Kościoły Wschodnie, szczególnie na obszarze dawnego bloku komunistycznego. Bardzo leżała mu na sercu sytuacja ukraińskiego, rumuńskiego i słowackiego Kościoła greckokatolickiego. Cierpiał razem z nimi podczas komunizmu a po jego upadku razem z nimi je odbudowywał. Z wielkim szacunkiem traktował świeckich i duchownych Kościołów z regionów, gdzie narodził się, działał Jezus Chrystus i powstał Kościół. W trakcie niedzielnej modlitwy Anioł Pański apelował często o pokój na Bliskim Wschodzie. Przeznaczał wiele środków na pomoc dla chrześcijan w tym regionie świata. Wspomniałem już zwołaniu Zgromadzenia Synodu Biskupów dla Libanu w 1995 r. Ponadto papież odbył pielgrzymki na Ukrainę, do Libanu, Ziemi Świętej i Syrii gdzie spotykał się z przedstawicielami Kościołów Wschodnich, odprawiał liturgie w ich obrządku i starł się o polepszenie relacji między nimi oraz o rozwój kontaktów z prawosławiem i islamem. Zaangażowanie Jana Pawła II na rzecz Bliskiego Wschodu było także doceniane przez rządy państw tego regionu. Przypomnijmy choćby fakt ogłoszenia przez Egipt, kraj muzułmański, trzydniowej żałoby narodowej po śmierci Jana Pawła II. Ojciec św. Benedykt XVI kroczy tą samą drogą o czym świadczy obecny synod.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.