Nie jest łatwo być wyznawcą Chrystusa na Bliskim Wschodzie – przyznaje bp Krzysztof Nitkiewicz w rozmowie z KAI.
W związku z odbywającym się w Watykanie Zgromadzeniem Synodu Biskupów dla Bliskiego Wschodu ordynariusz diecezji sandomierskiej, który przez 17 lat był pracownikiem i podsekretarzem watykańskiej Kongregacji Kościołów Wschodnich mówi m. in. o sytuacji religijnej, społecznej, politycznej i relacjach wewnętrznych chrześcijan w tym regionie świata.
Za KAI publikujemy tekst rozmowy.
KAI: Co to znaczy być obecnie wyznawcą Chrystusa na Bliskim Wschodzie?
Biskup Krzysztof Nitkiewicz: Podczas mojej pracy w Rzymie spotykałem chrześcijan, zarówno duchownych jak i osoby świeckie, należących do różnych Kościołów. Mieli bardzo głęboką świadomość religijną, utożsamiali się z Chrystusem i z Ewangelią oraz z Apostołami, którzy na tamtych terenach rozpoczęli swoją misję ewangelizacyjną. Często do tego faktu się odwoływali. Myślę, że autentyzm ich świadectwa polega między innymi na tym, że dają je w środowisku w większości muzułmańskim, a więc jest ono jeszcze bardziej czytelne. Nawet wybór imienia dla dziecka jest sposobem wyrażenia własnej wiary. Kiedy za czasów rządów Saddama Hussaina, władze irackie chciały wprowadzić zakaz imion chrześcijańskich, zwierzchnicy Kościołów chaldejskiego oraz asyryjskiego podjęli szereg działań na forum międzynarodowym i obronili prawo rodziców chrześcijańskich do swobodnego wyboru imienia dla swoich dzieci. Już to pokazuje, że nie jest łatwo być wyznawcą Chrystusa na Bliskim Wschodzie.
KAI: Na podobne przeszkody natrafiają w wielu dziedzinach życia społecznego?
- Chrześcijanin ma mniejsze szanse na zrobienie kariery w polityce, w wojsku, w urzędach państwowych. Takie osoby jak Boutros Ghali, Egipcjanin, były sekretarz ONZ czy były iracki polityk Tarek Aziz, które pomimo swoich chrześcijańskich korzeni doszły do szczytów władzy należą do wyjątków. W związku z tym chrześcijanie najczęściej uprawiają tzw. zawody wolne, są to adwokaci, inżynierowie, nauczyciele, rzemieślnicy. Wiedzą oni, że inne drogi zawodowe są dla nich zamknięte. Tam gdzie pracują, dają konkretne świadectwo swej wiary. To, że są chrześcijanami jeszcze bardziej ich dopinguje do uczciwości i profesjonalizmu, i za to są cenieni również przez muzułmanów. Jednocześnie pomagają sobie nawzajem. Jeśli jakiś chrześcijanin znajdzie się w opałach to idzie do chrześcijańskiego adwokata. Jeśli zachoruje idzie do chrześcijańskiego lekarza itd. Często bierze się to stąd, że kończą te same szkoły katolickie, przyszli na świat i żyją w tej samej chrześcijańskiej dzielnicy. Są takie dzielnice, np. w syryjskim Alepie, gdzie w promieniu 2 kilometrów kwadratowych znajduje się 6 kościołów katedralnych różnych wspólnot i rezyduje sześciu biskupów. Trzeba jednocześnie powiedzieć o drugiej stronie medalu. Otóż osoby najlepiej wykształcone, które się dorobiły jakiegoś majątku często emigrują, gdyż mają lepszą znajomość świata, a jednocześnie boleśnie odczuwają nierówne traktowanie w stosunku do innych obywateli, chociaż według konstytucji mają takie same prawa jak muzułmanie.
KAI: Czy można mówić o przeszkodach natury politycznej, czy fakt, że zarówno islam jak i judaizm są religiami teokratycznymi sprawia, iż chrześcijanie napotykają na trudności w życiu publicznym?
- Większość krajów na Bliskim Wschodzie ma strukturę teokratyczną. Wynika to z tego, że punktem odniesienia dla ustawodawstwa państwowego jest prawo koraniczne i każda ustawa musi być z nim zgodna, a nie tylko z konstytucją. Z drugiej strony w wielu krajach tego regionu obowiązują tzw. „statuty personalne” wspólnot wyznaniowych. Gwarantują one np. skutki cywilne wyroków wydawanych przez sądy kościelne, regulują kwestie związane z prawami rodzicielskimi i dziedziczeniem. Ich obowiązywalność jest jednak relatywna, bo wystarczy, że jedna ze stron w małżeństwie dwojga chrześcijan przejdzie na islam i wtedy to właśnie ona będzie miała prawo do wychowania dzieci czy do spadku. Jeszcze raz powtórzę, że za wyjątkiem Libanu, gdzie chrześcijanie odgrywają nadal dużą rolę oraz laickiej Turcji, systemy prawne na Bliskim Wschodzie faworyzują islam. Za bardzo znamienne uważam wystąpienie na początku Synodu Biskupów patriarchy Koptów katolickich Antoniosa Naguiba, który zwrócił uwagę na rozwijający się coraz prężniej „islam polityczny”, dążący do narzucenia wszystkim mieszkańcom krajów arabskich muzułmańskiego stylu życia.
KAI: Bliski Wschód to mozaika Katolickich Kościołów Wschodnich różnych obrządków. Jakby je Ksiądz Biskup scharakteryzował?
- Ta mozaika jest owocem procesu historycznego, kontrowersji teologicznych pierwszych wieków Kościoła związanych z pojmowaniem natury Jezusa Chrystusa - nestorianizmu, monofizytyzmu ale także odrębności środowisk, w których kształtowały się te Kościoły. Już w starożytnej Aleksandrii i Antiochii istniały różne szkoły interpretacji Pisma św. Ważnym czynnikiem, który kształtuje dzisiejsze oblicze tych Kościołów jest ich relacja do Kościoła Rzymskiego i do osoby Papieża – Następcy Piotra. Katolickie Kościoły Wschodnie, za wyjątkiem Kościoła maronickiego, są bowiem rezultatem powrotu niektórych wspólnot do jedności z Rzymem i można by tu wyliczyć różne unie kościelne. Są też owocem działalności misjonarzy i szkół katolickich. Można rzeczywiście mówić o mozaice, gdyż obok katolickich Kościołów wschodnich istnieją paralelne Kościoły prawosławne i Kościoły przedchalcedońskie określane dzisiaj jako „starożytne Kościoły prawosławne” Ta rzeczywistość chrześcijańskiego Wschodu wyraża się w bogactwie myśli teologicznej, liturgii i zwyczajów. Niesie ono zarazem pewne problemy, wynikające z bardzo etnicznego charakteru tych Kościołów. Pracując w Kurii Rzymskiej nauczyłem się z czasem odróżnić po twarzy Melchitę od Ormianina, czy Chaldejczyka, bez względu na to czy przyjechali z Libanu, Egiptu lub Iraku. Wynika to z tego, że przynajmniej na Bliskim Wschodzie życie społeczne toczy się głównie w obrębie danego Kościoła. Oni między sobą się żenią, są głęboko nawzajem zintegrowani. Ten etniczny charakter Kościołów na Bliskim Wschodzie stwarza jednak pewne bariery.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.