Politycy przekonują, że trzeba oszczędzać, a tymczasem sami wyciągają rękę po większe pieniądze z budżetu. Gdzie tu logika?
Wyobraźmy sobie, że rodzice mówią dziecku – „gaś światło, kiedy wychodzisz z pokoju, bo trzeba oszczędzać prąd”, a jednocześnie sami zasypiają przed telewizorem i ten działa do białego rana. Dziecko to słyszy i myśli sobie, że coś tu jest nie tak. Rodzice tracą wiarygodność.
Podobną sytuację serwują nam politycy. Projekt nowelizacji finansów publicznych ogłoszony przez Ministerstwo Finansów zakłada, że jeśli relacja długu publicznego do PKB przekroczy 55 proc, to nie będziemy mogli korzystać z ulgi rodzinnej, internetowej, nie będzie możliwości uwzględniania w rozliczeniach 50 i 20 procentowych kosztów uzyskania dochodów, a stawki podatku VAT będą rosły. Zmniejszą się również nawet o 70 proc. dotacje z budżetu państwa na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Tym samym pracodawcy nie będą mogli liczyć na dofinansowanie wynagrodzeń dla osób niepełnosprawnych. Jakie będą tego skutki, nietrudno przewidzieć. Dostosowanie stanowiska pracy dla niepełnosprawnych przecież kosztuje i to niemało.
Minister pracy Jolanta Fedak zaproponowała jeszcze bardziej oryginalny sposób znalezienia pieniędzy, którymi można by załatać dziurę w budżecie. Proponuje wstrzymać przekazywanie środków do OFE, co mogłoby dać oszczędność rzędu 24 mld, podczas gdy – jak twierdzi minister Fedak, likwidacja ulg pozwoli zaoszczędzić 6 mld złotych.
Włos się jeży na wieść o takich pomysłach. Państwo zmusza nas do płacenia „składki”, która zamiast pracować na nasze emerytury, trafi do budżetu, żeby załatać dziurę powstałą w wyniku nieudolnej polityki budżetowej. Włos się jeży, kiedy słyszymy, że wszyscy musimy oszczędzać, a tymczasem okazuje się (pisze o tym dzisiejszy „Dziennik Gazeta Prawna”), że w przyszłym roku wzrosną o 9 mln budżetowe dotacje dla partii politycznych. „Platforma Obywatelska zyska ponad 3 mln, Prawo i Sprawiedliwość 2,9 mln, a ludowcy 1,2 mln złotych” – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”. Resort finansów wyjaśnia, że zgodnie z obowiązującym prawem, wysokość dotacji musi podlegać waloryzacji i stąd podwyżka. Niektórzy niby się takim dotacjom sprzeciwiają, ale „niestety” nic się nie da zrobić. Takie jest prawo.
No i jak tu się nie denerwować? W której normalnej firmie kadra zarządzająca dostaje podwyżkę, kiedy cała instytucja stoi na granicy bankructwa? Raczej chyba myśli się o zmianie nieudolnych managerów, zwłaszcza jeśli ci chcą swoje błędy naprawiać – jak minister Fedak – pieniędzmi, które nie należą do nich.
Być może środki, które otrzymają partie, są stosunkowo niewielkie w porównaniu z dziurą budżetową, ale jak zaznacza ekonomista Ryszard Petru, tu chodzi o zasadę. Skoro wszyscy muszą oszczędzać, to niech oszczędzają też politycy. Przypominam, że nie tak dawno hucznie świętowali 30 lecie „Solidarności”. Niechże wreszcie tę solidarność pokażą, bo dotychczas dużo się o niej słyszy, ale jakoś trudniej ją zobaczyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.